Gdy zainteresowaliśmy się sprawą, PKP zamurowały wejście do budynku. Ani kolej, ani miasto. Starym dworcem kolejowym w Jastrzębiu Zdroju do niedawna opiekowali się... bezdomni, którzy urządzili tam sobie wygodne miejsca noclegowe. Gdy jednak zainteresowaliśmy się sprawą, ekipy Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Katowicach zamurowały wejście do budynku. A to oznacza, że bezdomni stracili schronienie, a zabytkowy dworzec znów będzie niszczał. Jastrzębie jest największym miastem w Polsce, które zostało pozbawione pasażerskiego ruchu kolejowego. Rozwinięty jest jedynie transport towarowy. I choć mieszkańcy i władze miasta pogodzili się z tym, że pociągi pasażerskie już tu raczej nie wrócą, to nie potrafią zaakceptować tego, co zostawiły po sobie PKP.
– Mieszkam naprzeciwko budynku dworca. Z rozżaleniem patrzę, jak niszczeje, a wręcz jest dewastowany. Do niedawna mieszkała w nim była pracownica kolei, to powstrzymywało wandali. Niestety ani PKP, ani władze miasta nic nie robią w kierunku zabezpieczenia budynku. Co prawda zamurowano niektóre okna, ale co z tego, skoro drzwi są otwarte na oścież i każdy może wejść do środka. Szkoda tego zabytkowego budynku, który jest kawałkiem naszej jastrzębskiej historii, pochodzi przecież z 1911 roku! – pisał do redakcji „Nowin” Dariusz Mazur z Jastrzębia. Rzeczywiście, dworzec przez długi czas nie był zabezpieczony. Do środka można było dostać się bez problemu przez drzwi, a nawet okna. W pokojach na piętrze bezdomni urządzili sobie legowiska. Miasto umywa ręce.
– Budynki dworców są własnością PKP, do nich należy utrzymanie i one powinny zadbać o ich właściwy stan. Nadzór budowlany nie ma żadnych zastrzeżeń do tego obiektu – mówi Katarzyna Wołczańska, rzeczniczka jastrzębskiego magistratu. Gdy zajęliśmy się tematem, straż miejska potwierdzała, że stary dworzec stał się prawdziwą noclegownią dla bezdomnych. – Przebywają tam cztery osoby. To trzej mężczyźni i jedna kobieta. Zimą dowoziliśmy im odzież koce, ośrodek pomocy społecznej dostarczał węgiel. Osoby te dbają o to miejsce, nie dopuszczają, by inni, przypadkowi ludzie wszczynali tam jakieś burdy – mówił nam Grzegorz Osóbka, zastępca komendanta jastrzębskiej straży miejskiej. Teraz bezdomni nie mogą już dbać o dworzec, bo kolej zamurowała wejście do budynku.
– Budynek dworca jest przedmiotem zainteresowania osób, które chciałyby go nabyć komercyjnie. Aktualnie trwają procedury przygotowujące nieruchomość do obrotu prawnego. Z chwilą zakończenia procesu kompletowania wymaganych dokumentów przystąpimy do przetargowego zbycia nieruchomości – poinformowała nas Jolanta Michalska z Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Katowicach. Stary dworzec kolejowy w dzielnicy Zdrój to tylko część kłopotliwego majątku po PKP. Na terenie całego Jastrzębia zostały przecież jeszcze zarośnięte i częściowo rozkradzione tory oraz wiadukty kolejowe, które blokują rozbudowę niektórych ulic. W magistracie mówią, że budynki po byłych dworcach PKP nie wyglądają estetycznie, ale większy problem dla miasta stanowią właśnie wiadukty i mosty.
– Po kilku latach korespondencji i rozmów udało nam się uzyskać zgodę na rozbiórkę wiaduktów na ulicach Komuny Paryskiej i Wyzwolenia. Są one za wąskie, za niskie, niedostosowane do potrzeb drogowych i blokują ruch. Na ulicy Komuny Paryskiej prace wkrótce się rozpoczną. Zabiegamy też o możliwość wykonania nowego przejazdu na ulicach Majowa – Torowa. Problemem są również m.in. obiekty na ulicach Kolejowej, na granicy z Mszaną, Nepomucena czy Witczaka. To majątek PKP, kolej powinna doprowadzić wiadukty do należytego stanu, a niestety tak się nie dzieje – mówi Katarzyna Wołczańska. Kolej w Jastrzębiu istniała od roku 1911. Wybudowano wtedy odcinek łączący miasto z Pawłowicami. Otwarcie nowego dworca połączone było z wizytą cesarza Wilhelma II.
W czasach świetności PKP Jastrzębie miało połączenie z Wodzisławiem, Żorami, Orzeszem, Zebrzydowicami i Pawłowicami. Pociągi pasażerskie przestały jeździć w 1997 roku. Mieszkańcy i miłośnicy szyn do dziś na internetowych forach do dziś zastanawiają się, jakie były przyczyny odcięcia miasta od kolei. Warto dodać, że kolej ma też problemy z utrzymaniem w należytym stanie obiektów w miastach, w których tory wciąż są czynne. Dramatycznie wygląda na przykład dworzec kolejowy w rybnickiej dzielnicy Paruszowiec. Dworzec w centrum Raciborza jest chyba jedynym obiektem użyteczności publicznej w mieście, który nie został w pełni wyremontowany po wielkiej powodzi z 1997 roku. Szczęście uśmiechnęło się tylko do dworca w centrum Rybnika, który jest właśnie restaurowany.
Komentarze