Dawny, zaniedbany biurowiec huty Silesia stał się jednym z najbardziej okazałych budynków na Paruszowcu / Wacław Troszka
Dawny, zaniedbany biurowiec huty Silesia stał się jednym z najbardziej okazałych budynków na Paruszowcu / Wacław Troszka
Dziś jest tu 90 biur o powierzchni od 14 do 140 m kw. Jak mówi administratorka Mirella Antończyk, 80 proc. powierzchni biurowych zostało już wynajętych.
Spółka DMS z Zabrza, specjalizująca się w wydawaniu publikacji kartograficznych, pomocy szkolnych i organizacji różnego rodzaju szkoleń, w ciągu kilku lat zmieniła byle jaki, peerelowski budynek administracji nieistniejącej już Huty Silesia w elegancki, nowoczesny biurowiec. Jak mówi jego administratorka Mirella Antończyk, z gmachu zostały praktycznie tylko mury. Nowy właściciel przebudował nawet główne wejście. Kiedyś wchodziło się po schodach od razu na pierwsze piętro, teraz po ich wyburzeniu główne wejście prowadzi na poziom przyziemia. Najbardziej zaskoczeni są z reguły dawni członkowie załogi byłej huty, którzy czasem przychodzą tu po jakieś dokumenty, dotyczące ich pracy w Silesii.

Konkurs syndyka
– Stają zaskoczeni, nieraz nie wiedzą nawet, gdzie są – mówi administratorka biurowca Silesii. Gmach przy ulicy Przemysłowej w dzielnicy Paruszowiec Piaski powstał latach 60. minionego wieku. W czasach prosperity pracowało w nim 350 osób. Gdy jakieś 30 lat później huta zaczęła popadać w tarapaty finansowe, pierwsze wolne pomieszczenia w biurowcu wynajęto firmom zewnętrznym. Spółka DMS kupiła gmach w lipcu 2007 roku, wygrywając konkurs ofert, który rozpisał syndyk. Projekt adaptacji obiektu opracował Leonard Piórecki ze Stanowic. Budynek nie był zabytkiem, ale zaproponowane rozwiązania estetyczne uzgodniono z miejskim konserwatorem.
„Interesujące pod względem koloru i formy wprowadzenie okładziny z cegły klinkierowej na fragmentach elewacji frontowej, stanowi właściwe nawiązanie do charakteru historycznej zabudowy dawnej huty Silesia” – czytamy w piśmie od Aleksandry Frydrychowicz, miejskiego konserwatora zabytków w Rybniku. Remont ruszył na początku 2008 roku. Zmieniono praktycznie wszystko: układ pomieszczeń, wszystkie instalacje, całą stolarkę, dach. Część prac wykonali oczywiście rybniccy przedsiębiorcy. Budynek został też docieplony. Dziś finiszuje wykończanie elewacji. Kilka tygodni temu na frontonie budynku obłożonym cegłą klinkierową pojawił się podświetlony, okrągły emblemat ze znakiem firmowym dawnej huty, czyli charakterystycznym koziołkiem.

Prosty i elegancki
Przez lata zdobił on budynek dyrekcji, uzupełniając napis z nazwą zakładu, więc konieczna była jego renowacja. Przeprowadziła ją firma z Poznania, bo w końcu miasto ma dwa koziołki w herbie. W niedalekiej przyszłości budynek ma jeszcze zostać efektownie oświetlony. We wnętrzach widać prostotę i elegancję, opartą na solidności materii. Na parterze uwagę przykuwa efektowne akwarium z egzotycznymi rybami, koralowcami i ukwiałami. Jest podjazd dla osób niepełnosprawnych, niedawno zaczął się montaż windy. Na dawnym parkingu mieściło się kiedyś 20 samochodów, teraz jest miejsce nawet dla 80. Gdy spółka DMS kupowała budynek, było tu 13 dzierżawców pomieszczeń. Część z nich z czasem jednak znalazła sobie nowe lokum.
Dziś jest tu 90 biur o powierzchni od 14 do 140 m kw. Jak mówi Mirella Antończyk, 80 proc. powierzchni biurowych zostało już wynajętych. – Najwięcej najemców trafiło do nas prosto z ulicy. Budynek staje się coraz ładniejszy, więc zachodzi do nas z ciekawości coraz więcej osób. Działa też poczta pantoflowa, która okazuje się być całkiem skuteczną formą reklamy – mówi pani administrator. Jak dodaje, firma na bieżąco współpracuje z Powiatowy Urzędem Pracy w Rybniku, angażując bezrobotnych na staże. Plany prężnego inwestora nie kończą się zresztą na biurowcu. W styczniu tego roku spółka kupiła od osoby prywatnej zabytkowy budynek z czerwonej cegły, w którym niegdyś mieściła się dyrekcja Silesii. Znajduje się on przy tej samej ulicy, może jakieś 100 m dalej.

Teraz dyrekcja
Już ruszył jego gruntowny remont pod nadzorem konserwatora. – W środku, nie licząc tabliczek po urzędnikach, nie zostało praktycznie nic. Wszystko, co tylko mogło się przydać do czegokolwiek, zostało rozkradzione. Zabrano nawet piece kaflowe! Wnętrze chcemy urządzić praktycznie i nowocześnie, ale chcemy je też ozdobić kilkoma elementami związanymi z historią – zdradza Mirella Antończyk. Wymienione zostaną oczywiście wszystkie okna, a elewacja wyczyszczona. Wkrótce może to być najładniejszy obiekt w całej dzielnicy. W przyszłym roku spółka DMS, która ma swoje oddziały w Katowicach i w Bielsku-Białej, chce tam przenieść administrację biurowca. Kilka pomieszczeń zostanie też wynajętych kolejnym dzierżawcom.

Komentarze

Dodaj komentarz