Rodzice obawiają się, że ich pociechy nie poradzą sobie ze zmianą wychowawczyni.
Rodzice trzecioklasistów z Jastrzębia Ruptawy są oburzeni na dyrektora Szkoły Podstawowej nr 17 Piotra Hołówko. – Jak można takim małym dzieciom zmieniać panią! – mówią zbulwersowani i grożą nieposłaniem dziś pociech do szkoły. – Nauczycielka miała umowę na czas określony, dyrektor jej nie przedłużył i miał do tego prawo. Nigdzie nie jest zapisane, że nie powinno się zmieniać nauczyciela w klasach I-III – mówi Elfryda Bielaszka, naczelnik wydziału edukacji w jastrzębskim magistracie. Obecni trzecioklasiści poszli do szkoły 1 września 2008 roku. Wychowawstwo objęła Ewelina Hercel, która, jak stwierdzili rodzice, miała z dziećmi bardzo dobry kontakt i wiele ich nauczyła.
Pod koniec czerwca tego roku zaczęły docierać sygnały, że od września już jej nie będzie. – Dyrektor jednak unikał z nami rozmów w tej sprawie – twierdzą rodzice. 9 lipca napisali do dyrektora i urzędu miasta, prosząc o zostawienie wychowawczyni. Kilka dni później spotkali się z szefową wydziału edukacji, a 24 sierpnia z dyrektorem. – Dyrektor poruszał jednak inne tematy. W końcu zarzucił nam, że wtrącaliśmy się do planu lekcji, choć jednego dnia dzieci kończyły zajęcia po zmroku, że zajmowaliśmy się kwestią przechodzenia dzieci przez drogę, choć chcieliśmyzatrudnienia pani stopki, że nie współpracowaliśmy ze szkołą itd. Zwolnienie pani Hercel odbieramy jako zemstę dyrektora na dzieciach – mówią rodzice.
Dyrektor Piotr Hołówko twierdzi, że nauczycielki nie ujęto w nowym planie organizacyjnym, który przedstawiono już w kwietniu. – Buntowała rodziców, nie współpracowała z dyrekcją, dlatego nie przedłużyłem umowy. Zatrudniliśmy nową wychowawczynię, która ma świetne kwalifikacje i rodzice szybko się do niej przekonają – zapewnia. Elfryda Bielaszka tłumaczy, że dyrektor postąpił roztropnie, dając tej pani umowę na czas określony. – W tej chwili nie ma pracy dla wszystkich nauczycieli, gdyż rodzice nie posłali sześciolatków do szkół – mówi naczelniczka. I zapewnia, że jeszcze porozmawia z dyrektorem.
Poradzą sobie
Justyna Kucz, psycholog z Rybnika: – Oczywiście jest dobrze, gdy przez pierwsze trzy lata nauki w podstawówce dzieci mają jedną panią. Nie powinno jednak być żadnej tragedii, jak po dwóch latach dojdzie do zmiany. Dziewięciolatki spokojnie sobie z tym poradzą. Za rok i tak będą przecież miały siedmiu nowych nauczycieli. A nowa pani może okazać się świetnym pedagogiem, wspaniałym człowiekiem, którego dzieci szybko zaakceptują. Nie jest natomiast dobrze, kiedy nauczyciela wymienia się np. co pół roku. (adr)
Komentarze