20030402
20030402


To już tradycja, co roku w sali gimnastycznej, gdzie odbywają się studniówki powstaje iście filmowa scenografia. W ostatnich latach bawiono się tu m.in. w antycznym Rzymie i na wsi.W tym roku padło na Meksyk z czasów Dzikiego Zachodu.Już w październiku w liceum ruszyła produkcja dorodnych kaktusów. Po skończonych lekcjach uczennice wycinały je ze styropianu i malowały. Na ich „uzbrojenie” zużyto około tysiąca wykałaczek.Część z nich zdobyła siostra Halina Drożdżyńska, wychowawczyni jednej z trzech maturalnych klas. - W czasie kolacji poprosiłam siostry o zebranie wszystkich wykałaczek. Zbiórka się udała - relacjonuje. Z fabryki papieru w Mikołowie przywieziono półtorej beli szarego papieru, kupiono też ponad 40 l farby i aż 300 m. pomarańczowego materiału, który posłużył do obniżenia sufitu, przez co wysoka sala gimnastyczna zmieniła się w miłe kameralne wnętrze.Całkiem współczesny diskdżokej rozłożył się ze swoim sprzętem w meksykańskim saloonie z końskimi chomątami i starym pianinem.- Po raz pierwszy taką studniówkową dekorację przygotowano w 1986 roku. Każda kolejna jest oryginalna i dopracowana. Dla nauczycieli i partnerów naszych uczennic zawsze jest to wielka niespodzianka - mówi siostra Angelika Kwas, dyrektor urszulańskiego liceum.Studniówkowym zwyczajom w żeńskim ogólniaku można tylko przyklasnąć. Zamiast tłuc się po drogich lokalach, dziewczęta bawią się u siebie, w sali, która dzięki ich inwencji stanowi niepowtarzalną scenerię dla tego pierwszego ważnego balu. Na zabawy w lokalach przyjdzie jeszcze czas, po maturze. Studniówkowy polonez to w końcu taniec bardzo dostojny, źle komponujący się z night klubem i migotem dyskotekowych świateł.

Komentarze

Dodaj komentarz