Zabił żonę i siebie samego
Prokuratura postanowiła umorzyć śledztwo w sprawie zabójstwa 35-letniej Iwony J. z Wodzisławia, ponieważ oskarżony o ten czyn Adam J., jej mąż, również nie żyje.
Taki jest finał rodzinnej tragedii, która rozegrała się 23 grudnia ubiegłego roku przy ulicy Jastrzębskiej w Wodzisławiu. Jak zbadała prokuratura, 37-letni mąż najpierw zabił lub śmiertelnie okaleczył swoją 35-letnią żonę, a następnie sam się powiesił. Był pijany, miał 2,4 promila w wydychanym powietrzu.
Przypomnijmy, że do tragedii doszło w domu przy ulicy Jastrzębskiej. Ojciec Iwony J. powiadomił wodzisławską policję, że od kilku godzin nie może się skontaktować ze swoją córką. Martwił się, czy coś jej się stało. Miał ku temu powody, ponieważ już wcześniej mąż ją bił i straszył. Tego dnia byli umówieni na zakupy, ale Iwona J. się nie pojawiła. Kiedy około godz. 22.45 policjanci wraz ze strażakami wyważyli drzwi wejściowe, ich oczom ukazał się przerażający widok – zwłoki Adama J. wisiały na prowadnicy drzwi garażowych, wszędzie widoczne były ślady krwi.
Jeden z policjantów przeszedł w głąb budynku, ale nie znalazł Iwony J., jedynie ślady świadczące o tym, że jej ciało zostało wyrzucone lub wypchnięte przez okno z pierwszego piętra budynku, na podłoże z betonowej kostki ażurowej. Dopiero w warsztacie stróżom prawa udało się znaleźć kurtkę Adama J., a w niej klucz do komórki. To właśnie w tym pomieszczeniu pijany zabójca zamknął na klucz zwłoki swojej żony. Czy już wtedy nie żyła, czy też wykrwawiła się na śmierć – tego do końca nie wiadomo. Nie wiadomo też, czym ją zaatakował Adam J. Być może był to element kosiarki lub kosy spalinowej. Jak ustalili śledczy, przyczyną zgonu Iwony J. były doznane poważne obrażenia ciała z wykrwawieniem. Kobieta miała rany cięte i kłute m.in. brzucha, twarzy, ramion i klatki piersiowej.
Kiedy uświadomił sobie ciężar zbrodni, popełnił samobójstwo. Najpierw próbował sobie podciąć żyły, a kiedy to nie poskutkowało, przewiązał dziesięciometrowy sznur i powiesił się na prowadnicy drzwi garażu.

Komentarze

Dodaj komentarz