20030404
20030404


– To prace powstałe w ciągu ostatnich czterech lat. Z wyjątkiem moich autoportretów wszystkie mają swoich właścicieli, bo najczęściej były malowane na zamówienie. Ich zebranie nie było trudne, bo portretuję głównie rybniczan – mówi malarka.Portret kojarzy się raczej z mało kreatywnym przedsięwzięciem artystycznym, wystawa przekonuje jednak, że jest inaczej, że nawet odmalowując czyjś wizerunek, można tworzyć w pełnym znaczeniu tego słowa. W przypadku tradycyjnych portretów dla zamawiającego najważniejszy jest walor podobieństwa do oryginału, więc siłą rzeczy miejsca na artystyczną swobodę nie jest wiele – mimika twarzy, gest rąk. Gdy jednak portretowany zaufa artyście i zda się na jego talent, może powstać portret o wiele bardziej wymowny – portret kreatywny.– Każdy człowiek, zwłaszcza ten, którego się dobrze zna, z czymś nam się kojarzy. Malując wokół portretowanej postaci np. przetworzoną materię, próbuję oddać jej charakter, temperament, atmosferę, jaką wokół siebie tworzy – wyjaśnia Maria Budny-Malczewska. Najwięcej twórczej swobody dają oczywiście autoportrety, choćby tylko dlatego, że artysta nie musi się obawiać konfrontacji z oczekiwaniami portretowanej osoby.Przy tradycyjnych portretach najważniejszych jest kilka elementów: proporcje twarzy, oczy i usta, których linię trzeba wiernie oddać. Na bardziej niekonwencjonalnych obrazach twarz może być nawet niewidoczna.– Najtrudniejsze są portrety rysowane tuszem. Kilkoma oszczędnymi kreskami trzeba oddać charakterystyczne rysy. Zwykle zanim narysuję tych kilka kresek, długo chodzę wokół stołu, przyglądając się pustej jeszcze kartce papieru. Inaczej jest z ołówkiem, takie rysowanie to niemalże odpoczynek – delikatne, spokojne ruchy. Rysunek narasta bardzo powoli i w razie potrzeby można sięgnąć po gumkę. W przypadku tuszu o jakichkolwiek poprawkach nie ma mowy.Swą przygodę z portretem rybnicka malarka rozpoczęła bardzo wcześnie, mając kilka lat, wyrzeźbiła w glinie głowę Lenina, którego twarz zapamiętała z wiszącego w przedszkolu portretu. Zaskoczona rodzina nie miała wątpliwości, kogo przedstawia rzeźba... Portret i studium postaci fascynowały ją potem w czasie nauki w średniej szkole artystycznej i podczas studiów w akademii. Lubi rysować i malować dzieci, przyjemność sprawia jej również portretowanie swoich bliskich, choć robi to stosunkowo rzadko.– Jak w tym starym porzekadle: szewc bez butów chodzi – komentuje Maria Budny-Malczewska. Jej wystawę zatytułowaną „Portrety i nastroje w malarstwie i rysunku” można oglądać w bibliotecznej galerii do końca lutego.

Komentarze

Dodaj komentarz