Prokuratura sprawdza psychiatrów
Prokuratura rejonowa sprawdza, czy dwaj psychiatrzy, byli ordynatorzy dwóch oddziałów sądowo-psychiatrycznych w tutejszym szpitalu, nie popełnili przestępstwa.
Miałoby ono polegać na przedstawieniu pracodawcy nieprawdziwych wezwań do sądu, w którym mieli występować w charakterze biegłych.
Jeszcze w maju Andrzej Krawczyk, dyrektor Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku, zwolnił dyscyplinarnie obu lekarzy. Jeden z nich kierował oddziałem sądowo-psychiatrycznym o wzmocnionym zabezpieczeniu, na który trafiali często sprawcy najpoważniejszych przestępstw.
– Powodem było przedstawianie nieprawdziwych wezwań do sądu, w którym mieli rzekomo występować w charakterze biegłych. Informacje uzyskane przeze mnie nie pozostawiały żadnych wątpliwości: w tym sądzie, w tych dniach ich nie było. Na ich podstawie lekarze zwalniali się z pracy, ale otrzymywali normalne wynagrodzenie – mówi Andrzej Krawczyk, dyrektor psychiatryka.
Jacek Sławik, prokurator rejonowy, podkreśla, że w tej sprawie nikomu nie przedstawiono jeszcze zarzutów.
– Sprawdzamy, czy doszło do przestępstwa, a jeśli tak, to do jakiego. Czy zabezpieczone wezwania są dokumentami w rozumieniu kodeksu karnego i czy doszło do ich sfałszowania? Lekarze występowali w sądzie w charakterze biegłych, więc sprawdzamy, czy przypadkiem nie brali udziału w jakichś innych czynnościach. Może się okazać, że mamy ewentualnie do czynienia z poświadczeniem nieprawdy, którego nie można uznać za przestępstwo – mówi Jacek Sławik.
Sprawą zwolnienia ordynatorów zajmował się już rybnicki sąd pracy. Wyrokami, które zapadły w końcu czerwca i w końcu sierpnia, obu przywrócił do pracy, ale wyroki nie są prawomocne, bo pełnomocnik szpitala w jednym przypadku złożył apelację, a w drugim się do niej przymierza, więc sprawą zajmie się okręgowy sąd pracy.
– Owe sfałszowane rzekomo wezwania do sądu to tylko wydumany pretekst. Niczego nie fałszowaliśmy, a każdy obywatel RP ma obowiązek stawić się na wezwanie sądu. Faktycznym powodem naszego zwolnienia jest nasza działalność związkowa i dopominanie się, by dyrektor wywiązał się z porozumień podpisanych po zakończonym strajku w 2008 roku. W ten sposób chciał się nas pozbyć przynajmniej na jakiś czas. Zarówno o wynik dochodzenia prokuratury, jak i o przywrócenie nas do pracy przez sąd pracy jesteśmy spokojni – powiedział nam Piotr Dragon, jeden ze zwolnionych ordynatorów, który wciąż jest przewodniczącym zakładowej komisji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
2

Komentarze

  • Eterno Vagabundo Rozumiem kontestację i przyznaję rację. 26 września 2010 08:08 Wspieram pielęgniarza. Ktoś bez krzty etosu, Nie może pracować i zabierać głosu. Wszak znana psychiatrom jest taka diagnoza: Objaw proteizmu, to groźna psychoza.
  • pielęgniarz Kłamstwo psychiatrów !!! 23 września 2010 20:07To co opowiada Pan Dragon, to zwykłe kłamstwo. Proszę o przypomnienie Jego komentarzy z zeszłego roku, gdy pielegniarki strajkowały właśnie o realizację porozumień postrajkowych. Panie redaktorze Troszka, jeśli Pan pisze artykuł, to proszę sięgnąć do archiwum. Akurat wtedy Pan Dragon bardzo popierał dyrektora i był oburzony, że pielegniarki chcą realizacji porozumien postrajkowych. Obecnie znalazł sobie przykrywkę do swoich "interesów". Jest to typ zwiazkowca, który dba tylko o swój interes, no i się przejechał.

Dodaj komentarz