Dzieci w szkole uczą się, co może im grozić ze strony dorosłych / Dominik Gajda
Dzieci w szkole uczą się, co może im grozić ze strony dorosłych / Dominik Gajda
Niedawno na siedem lat więzienia skazano działacza sportowego za molestowanie sześciu chłopców. Teraz innemu mieszkańcowi zarzuca się usiłowanie wykorzystania ośmioletniej dziewczynki.
Dziecko przyjechało tu z Olkusza z bratem na wakacje. Przeżyło koszmar zamiast wypoczynku.
Mieszkańcy nie chcą rozmawiać o przypadkach pedofilii w ich sołectwie, bo, jak twierdzą, to wstydliwa sprawa, a Tworków jest mały. Ludzie boją się narazić sąsiadom. – Wszystko powiedziałem policji – ucina wujek molestowanej ośmiolatki. W końcu jednak decyduje się na rozmowę. – Jesteśmy zastraszani przez kolegów tego człowieka. Moja mama, a babcia dziecka, boi się wyjść do sklepu. Wyzywają ją i pokazują palcami. Grożą, że może już sobie wykopać dół – opowiada. Ci sami ludzie zastraszają mężczyznę, który zawiadomił o wszystkim policję. Dzwonił z telefonu babci ośmiolatki. – Teraz kumple tego s... odgrażają się, że go zabiją – dodaje wujek.

Znajomy wujka
Wszystko działo się w wakacyjny, sierpniowy wieczór. Nic nie zapowiadało takiego biegu wypadków. Peluś (ksywa 39-letniego podejrzanego) zaczepił wujka dziewczynki przed kioskiem, gdy ten wracał z pracy. – Zapytał, czy nie napiję się z nim piwa. Znamy się od dziecka, prawie codziennie do nas przychodził, więc i tym razem ruszył za mną. Na moment wszedłem do łazienki. Kiedy otworzyłem drzwi, już go nie było w korytarzu. Nie było też siostrzenicy, która wcześniej jadła przy stole kolację. Za chwilę przyjechał na rowerku jej braciszek i powiedział, że poszła do Pelusia, bo obiecał jej jakieś zegarki – opowiada wujek.
Mężczyzna zaprowadził dziewczynkę do domu w centrum wsi, zamknął i posadził na łóżku. Wtedy z pomocą pospieszyły dzieci zaalarmowane przez braciszka ośmiolatki. Z całej siły waliły w drzwi. Przybiegł też ojciec Pelusia, który mieszka po sąsiedzku. – Zagroził, że jeśli nie wypuści dziecka, to on wybije szybę w oknie i wejdzie do środka – włącza się do rozmowy ciocia ośmiolatki. Wreszcie mężczyzna otworzył drzwi, a przerażone dziecko wybiegło na zewnątrz. Peluś próbował tłumaczyć, że zaciął się zamek, ale ludzie nie wierzyli w te wyjaśnienia. Dziewczynka miała zaufanie do Pelusia, bo dobrze go znała. Często przychodził do jej babci i wujka, raz nawet odwiedził jej mamę w Olkuszu, bo kiedyś chodzili razem do szkoły w Raciborzu. On edukację zakończył na kilku klasach.

Coś z głową
– Był moim kolegą. Wszyscy wiedzieli, że ma coś z głową, bo nie odpuścił żadnej babie, klepał po tyłkach nawet mężatki. Jest trochę opóźniony. Mówiłem mu, że jak już tak bardzo chce, to niech jedzie na panienki do Raciborza, ale on wolał zaczepiać miejscowe kobiety. Nie przypuszczaliśmy, że będzie próbował wykorzystać dziecko – kręci głową z niedowierzaniem wujek ośmiolatki. Peluś podobno przyznał, że zrobił źle. Wini alkohol, który pił feralnego dnia. Nie wie, co mu strzeliło do głowy. – Prosił siostrę, żeby wycofała oskarżenie, to wtedy kupi dziecku podręczniki do szkoły – wyjawia ciocia dziewczynki.
Ludzie dziwią się, że Peluś nie siedzi. – Opuścił areszt za poręczeniem majątkowym w wysokości 3 tys. zł. Sąd objął go policyjnym dozorem i zakazał zbliżać się do dzieci. Zarzucamy mu usiłowanie poddania dziecka czynnościom seksualnym oraz pozbawienie wolności – informuje Danuta Kozakiewicz, prokurator rejonowa w Raciborzu. Podejrzany zostanie przebadany psychiatrycznie. Może okazać się, że cierpi na zaburzenia, które ograniczają jego poczytalność. O winie i karze zdecyduje sąd. Tymczasem ciotka, która ma 11-letnią córeczkę, nie wyobraża sobie, co by było, gdyby chodziło o jej dziecko. – Ten człowiek usiłował ją podszczypywać. Nie pozwoliłam na to i skończyły się poufałości. Mąż powiedział, że nie czekałby na przyjazd policji, ale sam wymierzył sprawiedliwość – dodaje.

Wciąż przychodzi
Mimo sądowego zakazu Peluś znów przychodzi pod dom babci i wujostwa dziewczynki. – Dalej mu w głowie tylko kobiety. Kolega poradził mi, żeby nagrać jego zaczepki na telefon komórkowy – wyznaje wujek. Rodzina podejrzanego nie chciała rozmawiać o sprawie. Usłyszeliśmy tylko tyle, że to nie było tak, jak mówią ludzie, a mężczyzna zostanie oczyszczony z zarzutów. Wszystkie ofiary molestowania w Tworkowie to dzieci z zaniedbanych popegeerowskich budynków na skraju wsi. – Moim zdaniem współwinni są rodzice, bo piją wódkę, kopcą papierochy i zostawiają pociechy samopas. Ten podejrzany jest trochę opóźniony, ale pracuje. Nie wiem, czy mógłby zrobić coś złego takiej małej dziewczynce – zastanawia się pani Elfryda, która nie chce ujawnić nazwiska.
Dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Tworkowie Damian Chudecki stwierdza, że przypadki molestowania dzieci są niezwykle bolesnym doświadczeniem dla lokalnej społeczności. – Zorganizowaliśmy prelekcję komendanta komisariatu policji o zagrożeniach związanych z zachowaniem niektórych dorosłych. Na ten temat rozmawialiśmy w ramach programu „Bezpieczna droga do szkoły”. Uczniowie dowiedzieli się m.in., jak reagować na obcego, który zaczepia dzieci. Ważna jest profilaktyka. Duża tu rola rodziców, którzy powinni uświadamiać swym pociechom, co może im grozić – radzi szef placówki. Tworkowski proboszcz zaznacza, że molestowanie jest skutkiem nieuporządkowanego życia, bez wartości. Ludzie wpadają wówczas w różne uzależnienia, niekonieczne wykorzystują dzieci. Dziś mamy do czynienia z wieloma patologiami, np. pijaństwem.


Kolejnych dwóch
W ostatnim czasie policjanci zatrzymali w Raciborzu dwóch kolejnych mężczyzn podejrzanych o wykorzystywanie nieletnich. Obaj trafili na trzy miesiące do aresztu śledczego. Pierwszy to 50-letni raciborzanin. Stróże prawa otrzymali sygnał, że molestował ośmioletnią dziewczynkę. Funkcjonariusze dostali zgodę prokuratury na przeszukanie jego mieszkania.
– Znaleziono w nim ponad dwa tys. zdjęć o treści pornograficznej z dziećmi poniżej 15. roku życia. Przesłuchana przez sąd w obecności psychologa dziewczynka potwierdziła to wszystko, co zeznali dorośli świadkowie. Podejrzany nie przyznaje się do czynności seksualnych z dzieckiem, natomiast przyznał, że zdjęcia są jego własnością – informuje Danuta Kozakiewicz, prokurator rejonowa w Raciborzu. Sąd posłał 50-latka do aresztu tymczasowego. Sprawa ma charakter rozwojowy. Teraz policjanci ustalają, skąd u delikwenta wzięła się dziecięca pornografia. W tej sprawie wypowiedzą się biegli, którzy dokładnie sprawdzą komputer mężczyzny. Za napastowanie ośmiolatki grozi mu od dwóch do 12 lat więzienia, a za posiadanie zdjęć pornograficznych nieletnich od trzech do pięciu lat odsiadki.
Ofiarą drugiego zboczeńca jest niespełna 15-letnia dziewczyna. W biały dzień szła przez park w centrum Raciborza. Nagle podbiegł do niej młody mężczyzna. Jego zachowanie wskazywało, że chce ją zgwałcić. Dziewczyna zachowała zimną krew. Zaczęła bronić się i uciekać, ale on ruszył za nią w pościg. 15-latce pomogli wyzwolić się z rąk gwałciciela przypadkowi ludzie. Na miejsce wezwano policję, ale dewiantowi udało się zbiec. Stróże prawa rozpoczęli poszukiwania przestępcy. Zabrali do radiowozu świadka zdarzenia, który wskazał idącego ulicą zboczeńca, gdyż zapamiętał jego twarz.
– To 30-letni raciborzanin. Był już karany za inne przestępstwa. Sąd zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu tymczasowego – mówi prokurator Danuta Kozakiewicz. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz