Śledczy w mieszkaniówce
Śledczy sprawdzą, czy w Miejskim Zarządzie Budynków i magistrackim wydziale lokalowym nie naruszono przepisów. Córka pracownicy Miejskiego Zarządu Budynków mogła otrzymać mieszkanie komunalne przy ulicy Mickiewicza znacznie szybciej niż inni oczekujący w kolejce, na dodatek MZB miał je gruntownie wyremontować – wynika z protokołu kontroli komisji rewizyjnej. Sprawą zajęła się prokuratura. Wszystko zaczęło się w zeszłym roku od anonimu, który wpłynął do magistratu. Na wniosek prezydenta przeprowadzono kontrolę w wydziale lokalowym, a niedawno także w MZB. Radni ustalili, że w wykazie mieszkań przeznaczonych na wynajem brakowało lokalu przy Mickiewicza. Osoba przygotowująca wydruki oświadczyła, że pominęła go przez nieuwagę, choć w niektórych zeszytach zauważono ślady po wyrwanych kartkach oraz jakieś poprawki.
Zdaniem komisji ktoś później ręcznie dopisał lokum przy Mickiewicza, bo np. zapis dotyczący maja umieszczono na nagłówku „czerwiec 2009”. Okazało się, iż po śmierci lokatorki klucze do tego mieszkania przez 89 dni trzymała jej sąsiadka. Na jakiej podstawie weszła w ich posiadanie, i to na tak długo? Ustalono również, że 23 dni przed zdaniem kluczy córka pracownicy MZB złożyła podanie w wydziale lokalowym o przydział tego mieszkania. Skąd wiedziała, że jest wolne? Niespełna dwa miesiące później podpisała umowę najmu. Poza tym MZB wyremontował lokal w większym zakresie niż zwykle, a dokumentację prowadzono nierzetelnie, np. pomijając niektóre prace. W mieszkaniu wymieniono instalację elektryczną oraz wodną, gazomierz przeniesiono na klatkę schodową.
Niektóre roboty wykonano już po przejęciu lokalu przez córkę pracownicy MZB. Stwierdzono, że działania w tym zakresie były wręcz naganne. Brak rzetelnej dokumentacji remontów może prowadzić do strat, które trudno określić. Niekiedy MZB odnawiał np. piece kaflowe, a lokator montował centralne ogrzewanie, na podłodze kładziono wykładzinę, którą nowy najemca zastępował panelami itd. Wiosną tego roku prezydent zdymisjonował dyrektora MZB. Nowy szef Andrzej Migus mówi, że przyczyną nieprawidłowości wymienionych w protokole komisji był lakoniczny sposób typowania robót remontowych, które leżą po stronie właściciela lokalu. Nie można wykluczyć, że mogło prowadzić to do sytuacji, w których MZB wykonywał większy zakres prac, niż należało.
Obecnie wprowadzono procedury, które przewidują precyzyjne sporządzanie protokołów robót. – Każdy technik musi wiedzieć, ile metrów kw. tynku i dlaczego trzeba naprawić, ile metrów bieżących rury położyć lub kiedy zlewozmywak nadaje się do wymiany. Jeżeli w trakcie remontu zajdzie konieczność wykonania robót dodatkowych, musi się to znaleźć w protokole wraz z uzasadnieniem – zaznacza dyrektor Migus. Tymczasem Barbara Krzos-Kulasza, szefowa wydziału lokalowego, zarzeka się, iż córka pracownicy MZB nie otrzymała M szybciej niż inni oczekujący, tylko zgodnie z procedurą, bo wniosek złożyła w 2005 roku. Jak dodaje pani naczelnik, ludzie oczekujący na M czasem wynajdują wolne mieszkania. Wówczas składają podania o ich przyznanie.
– Tak było w tym przypadku, bo ta pani w zeszłym roku złożyła nie wniosek o przydział, tylko podanie o przyznanie tego lokalu. Informację o tym, że jest wolny, dostaliśmy z MZB 2 czerwca zeszłego roku, a 17 czerwca ta pani otrzymała skierowanie – wyjaśnia szefowa wydziału. Teraz prokuratura sprawdzi, czy działania urzędników nie miały znamion przestępstwa. Jak informuje Anita Tyszkiewicz-Zimałka, rzecznik prasowa magistratu, na przydział mieszkania komunalnego czeka się w Raciborzu od trzech do pięciu lat. Rocznie wpływa ok. 80 wniosków. Tylko od stycznia do maja tego roku przyjęto ich 45.
1

Komentarze

  • Eterno Vagabundo Aferzystom sprzyja, papierkowa kołomyja. 03 października 2010 22:46 Widać, że chałturzą wszędzie jakieś męty, Jeżeli w Urzędach bywają przekręty. Bałagan w papierach, to znak oczywisty, Że to teren działań jest kryminalisty.

Dodaj komentarz