Z drogi technologicznej przy budowanej A1 do stawu wyciekła tłusta substancja. Od ponad dwóch tygodni trwa oczyszczanie stawu Papierok z substancji ropopochodnej. Duży zbiornik wodny znajduje się przy ulicy Kłokocińskiej w Roju (za byłą kopalnią Żory)i jest enklawą dla wędkarzy. Niestety, bardzo bliskie sąsiedztwo budowanej autostrady nie wróży dobrze temu miejscu. Już teraz daje się we znaki. – Badaliśmy, skąd wypłynęło to zanieczyszczenie i nie mogliśmy zlokalizować jego źródła. Przypuszczamy, że pochodzi z drogi technologicznej przy autostradzie. Prawdopodobnie obfite deszcze w tym okresie wypłukały substancję ropopochodną, która spłynęła przepustem do zarybionego stawu. Na powierzchni wody unosiła się gęsta emulsja. Zawiadomili nas o tym wędkarze – mówi st. kpt. Marek Zddziebło, rzecznik prasowy państwowej Straży Pożarnej w Żorach.
Najpierw strażacy założyli pięć rękawów sorpcyjnych, zebrali do beczek około 100 litrów oleju zmieszanego z wodą. Część substancji ropopochodnej ściągali podbierakami, a w niektórych miejscach sypali na powierzchnię wody sorbent, który wchłaniał zanieczyszczenie. Codziennie monitorowali akcję. W ubiegłym tygodniu pozostały cztery zastawki – u wlotu i wylotu stawu, a dwa na kanale odwadniającym, na którym wciąż pojawiały się plamy oleju. – Obecnie woda jest już dość czysta, ale prewencyjnie utrzymujemy zastawki na kanale ze względu na to, że każdy opad może znowu wypłukać zanieczyszczenia – dodaje st. kpt Marek Zdziebło.
Kazimierz Szachniewicz, prezes Koła nr 124 Polskiego Związku Wędkarskiego, które gospodaruje na stawie, jest załamany obecną sytuacją. – Ryby zaczynają nam padać i końca tego nie widać, bo jak tylko zaczyna padać deszcz, to zanieczyszczeń przybywa – martwi się prezes. Ubolewa nad tym, że autostrada znajduje się zbyt blisko stawu i to sąsiedztwo zabija naturalne środowisko. Jak dodaje, wędkarze wpuścili do Papieroka 800 kg karpi. Żyją tu też m.in. leszcze, liny, sumy, sandacze i karasie. Wędkarze uwielbiają tutaj spędzać czas. Niestety, wygląda na to, że już wkrótce nie będą mieli po co tu przychodzić, zwłaszcza że nie ma mowy o montowaniu ekranów dźwiękochłonnych.
– Zabrali ostoję ciszy i spokoju dla emerytów i nie tylko. Próbowaliśmy walczyć, ale jesteśmy za mali, żeby coś wskórać – żali się Kazimierz Szachniewicz. O wszystkim powiadomił Urząd Miasta w Żorach. – Był tam nasz pracownik, sprawdził, skąd pochodzi wyciek. Jeśli to się będzie powtarzać, wówczas przeprowadzimy kolejną kontrolę. Na razie nie ma sytuacji zagrożenia, ale na bieżąco monitorujemy sytuację. Wysłaliśmy także list w tej sprawie do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad – wyjaśnia Dorota Marzęda, rzecznik prasowa żorskiego magistratu. Zdaniem urzędników nie ma mowy o katastrofie ekologicznej, gospodarze Papieroka uważają, że taka katastrofa już się szykuje. – Boimy się, że hałas i zanieczyszczenia zniszczą to miejsce – załamuje ręce pan Kazimierz.
Komentarze