Po plajcie Orbisu
Ilu mieszkańców naszego regionu ucierpiało w wyniku bankructwa Orbis Travel? Sytuację trudno do końca zdiagnozować, bo tylko w Rybniku orbisowskie wczasy i wycieczki sprzedawało kilkanaście biur podróży.
– To była firma, w której pracowało wielu fachowców, ale fatalnie zarządzana – mówi Andrzej Korbasiewicz, który od 1992 roku prowadzi biuro podróży Korbis Travel. Jak mówi, były sygnały, które świadczyły o tym, że Orbis Travel może splajtować, dlatego ostatnio ostrożnie sprzedawał imprezy orbisowskie. – Gdy ogłoszono upadłość, rodzina, która wykupiła u mnie wczasy, kończyła turnus w Egipcie, ale bez komplikacji wróciła do kraju. Za samolot zapłacił marszałek województwa, wykorzystując pieniądze z ubezpieczenia. Dwie rodziny w ramach tzw. lastów wykupiły wczasy w Grecji i Egipcie, gdzie miały lecieć 7 października. Wiedząc o kłopotach Orbisu, wstrzymywałem się z przelaniem ich pieniędzy. Gdy upadłość ogłoszono, zadzwoniłem do nich i powiedziałem, że mogą albo odebrać pieniądze, albo wykupić wczasy u innego operatora – wyjaśnia Andrzej Korbasiewicz.
Jak mówi, w naszym regionie orbisowskie imprezy zaczęły się lepiej sprzedawać trzy, cztery lata temu, gdy klienci mogli wreszcie wylatywać z lotnisk w Pyrzowicach i w Balicach. W ubiegłym roku jego córka Małgorzata, prowadząca biuro razem z nim, dostała w nagrodę toyotę aigo jako najlepszy w kraju sprzedawca usług Orbis Travel. – Koniec sezonu jest krytyczny dla biur podróży, które i tak borykają się z kłopotami – mówi Andrzej Korbasiewicz i przewiduje, że to nie ostatnie bankructwo w branży w tym roku. Co gorsza, to już kolejna plajta. Trzy tygodnie temu upadłość ogłosiło biuro podróży Selectours. – Moje wakacje w Tunezji skróciły się o połowę, ale nie byłam w złej sytuacji. Selectours nie poinformowało wprawdzie klientów o upadłości, a tylko zamieściło komunikat na swojej stronie internetowej. Następnego dnia przedstawiciel hotelu i rezydent zapewnili jednak wszystkich, że za dwa dni samolot zabierze nas do kraju, a do tego czasu możemy pozostać w hotelu – opowiada Urszula Stochaj z Rybnika.
W gorszej sytuacji są ci klienci, którzy zjawili się w hotelach na dzień przed upadłością firmy, bądź też ci, którzy nie zdążyli pojechać na zapłacone już wczasy. Dla nich najważniejsze jest odzyskanie pieniędzy. – Złożyłyśmy reklamacje u pośrednika, u którego wykupiłyśmy wczasy. Mam nadzieję, że uda nam się odzyskać przynajmniej cześć pieniędzy – mówi Urszula Stochaj. Sprawą zajmuje się firma Signal Iduna, która była ubezpieczycielem obu biur i to do niej mają zgłaszać się poszkodowani. Trzeba przedstawić kopie umowy, dowodu wpłat, dowodu osobistego (uwierzytelnioną) i formularz zgłoszenia roszczenia. Termin mija 31 grudnia.

Komentarze

Dodaj komentarz