20030504
20030504


Urodził się w Godowie, nad Olzą. Kiedy tylko ma czas, zagląda w te strony. Choć w miejscu, gdzie stał jego dom rodzinny, dziś pobudował się siostrzeniec aktora. Stoi jednak kościół, którego budowę pamięta Franciszek Pieczka i sąsiadująca onegdaj z domem jego rodziców restauracja Pod Złotą Rybką. Przed wojną i tuż po niej działał w niej teatr amatorski. Grywał w nim ojciec Franciszka Pieczki, a potem i on sam. Tu stawiał pierwsze aktorskie kroki, choć droga do zawodu scenicznego wiodła zakrętami - Franciszek Pieczka pracował tak jak jego ojciec najpierw w kopalni, potem - chcąc zostać inżynierem - uczył się w dwuletnim uniwersyteckim studium przygotowawczym w Katowicach. Naukę łączył z pracą w zespole rapsodycznym Tadeusza Malaka i tam właśnie na dobre połknął bakcyla teatru. Malak namawiał Pieczkę, by szedł na studia aktorskie, ten jednak zdecydował się na studia na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Wytrzymał tylko dwa tygodnie. I po dość szalonych perypetiach wylądował w warszawskiej PWST, dzięki wstawiennictwu Aleksandra Zelwerowicza. Dziś jest jednym z najwybitniejszych polskich aktorów. Zagrał w ponad 120 filmach, ponad 70 przedstawieniach teatralnych, ponad 30 widowiskach telewizyjnych. Początkowo występował w teatrze w Jeleniej Górze, później w Krakowie, a w 1970 roku przeniósł się do Warszawy, gdzie od 1974 do teraz jest związany z Teatrem Powszechnym. Wielką popularność przyniosła mu filmowa rola Gustlika Jelenia - śląskiego chłopaka, czołgisty w serialu „Czterej pancerni i pies”. Debiutował w „Pokoleniu” Wajdy w 1954 roku. Za rolę Matisa w „Żywocie Mateusza” Leszczyńskiego otrzymał nagrodę na festiwalu w Chicago. Grał też m.in. w „Rękopisie znalezionym w Saragossie” Hasa, „Weselu” i „Ziemi obiecanej” Wajdy, „Perle w koronie” Kutza, „Potopie” Hoffmana. W 2002 roku w „Quo vadis” Kawalerowicza zagrał rolę św. Piotra.We wczesnych latach 90. rozpoczął współpracę z Janem Kolskim, którego poznał, gdy ten miał dziewięć lat. Kolski powiedział wtedy, że zostanie reżyserem. Słowa dotrzymał, a Pieczkę zaangażował do większości swoich filmów. Rola Jańcia Wodnika przyniosła aktorowi w 1993 roku Złotego Lwa za pierwszoplanową rolę męską na Festiwalu Filmowym w Gdyni.W teatrze stworzył kilka wielkich kreacji, m.in. wodza Bromdena w „Locie nad kukułczym gniazdem”, Horodniczego w „Rewizorze” czy wujka w „Kartotece”. W Rybniku mieliśmy okazję go podziwiać w komedii „Żelazna konstrukcja”.Pieczka nigdy śląskości się nie wypierał. Kolegom na studiach zawsze mawiał: „My, Ślązacy, cywilizacyjnie jesteśmy wyżej od innych” i - jak podkreśla - miał wielką z tego satysfakcję.Pozostał skromnym, pełnym dobroci człowiekiem. Jest domatorem, nie lubi szumu wokół swojej osoby. Kazimierz Kutz napisał o nim w swoich „Klapsach i ścinkach”: „Posiwiał, ale i wypiękniał (...), może spokojnie przyjąć rolę Pana Boga”.Ad multos annos! Nasz kochany Jubilacie! Za rok kolejny jubileusz naszego „chłopaka z Godowa”. Franciszek Pieczka będzie obchodził pięćdziesięciolecie pracy aktorskiej.

Komentarze

Dodaj komentarz