Na Jastorze zespół JKH GKS Jastrzębie jest nie do pokonania / Dominik Gajda
Na Jastorze zespół JKH GKS Jastrzębie jest nie do pokonania / Dominik Gajda
Czołówka tabeli co raz bardziej oddala się od hokeistów JKH GKS Jastrzębie. W dwóch ostatnich meczach zespół trenera Jirego Reznara zdobył zaledwie dwa punkty i do zajmującej trzecią lokatę Unii Oświęcim traci już dziesięć punktów.
Wygraną po dogrywce z GKS Tychy jastrzębianie okupili poważną kontuzją Patrika Rimmela. Czeski obrońca w drugiej tercji został trafiony krążkiem w twarz. Doszło do głębokiego rozcięcia oraz, co potwierdziły badania, pęknięcia kości jarzmowej.
Do feralnego zdarzenia doszło w 34. minucie meczu. Krążek odbił się od kija jednego z zawodników gospodarzy i trafił Rimmela w twarz. Sytuacja wyglądała bardzo dramatycznie. Na lodzie pojawiła się krew. Doświadczony defensor natychmiast został odprowadzony do pokoju sędziowskiego, gdzie zawodnikiem natychmiast zajął się klubowy lekarz Tomasz Wodecki. Okazało się, że krążek trafił Rimmela w policzek (dwa centymetry poniżej oka) i doszło do głębokiego rozcięcia. Konieczne było założenie sześciu szwów. Zawodnik został przewieziony na badania do szpitala. Niestety, potwierdziły one złamanie kości jarzmowej. Przez tę kontuzję zawodnik będzie pauzował co najmniej sześć tygodni.
– Taki jest sport. W hokeju zdarzają się kontuzje, z którymi trenerzy muszą sobie jakoś radzić. I tak gramy na trzy piątki, więc sześciu obrońców wystarczy. Przy kontuzji Patrika Rimmela więcej okazji do gry będzie miał Kamil Górny – mówił po meczu Jacek Chrabański, drugi trener zespołu JKH GKS Jastrzębie.
Tymczasem koledzy Rimmela toczyli zażarty bój z zespołem z Tychów. Po golach Milana Furo i Petra Lipiny jastrzębianie prowadzili już 2:0, ale w końcówce roztrwonili tę przewagę i o wyniku meczu musiała decydować dogrywka. W niej bramkarza gości pokonał Mateusz Danieluk.
Niestety, szczęścia zabrakło drużynie z Jastrzębia Zdroju w niedzielnym pojedynku z Zagłębiem Sosnowiec. Po pierwszej tercji podopieczni trenera Reznara prowadzili 2:1. W drugiej odsłonie Daniela Kachniarza pokonali bracia Kozłowscy i mimo ogromnej przewagi w trzeciej tercji ekipie JKH nie udało się doprowadzić do wyrównania.
– W sporcie jak w życiu: trzeba mieć trochę szczęścia. Ono było z nami – mówił po tym meczu Wojciech Matczak, trener Zagłębie, który jeszcze w poprzednim sezonie prowadził zespół JKH GKS Jastrzębie.
Teraz jastrzębską drużynę czekają dwie konfrontacje ze Stoczniowcem Gdańsk. Już w czwartek (7 października) zespoły te zmierzą się w meczu fazy grupowej rozgrywek o Puchar Polski. W piątek (8 października) zagrają w meczu o ligowe punkty. Początek obu spotkań o godz. 18.


JKH GKS JASTRZĘBIE – GKS TYCHY 3:2 (1:0, 1:0, 0:2, 1:0)
Furo, Lipina, Danieluk – Kotlorz, Woźnica.
ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC – JKH GKS JASTRZĘBIE 3:2 (1:2, 2:0, 0:0)
Duszak, T. Kozłowski, M. Kozłowski – Danieluk, Urbanowicz.
JKH: Kachniarz – Labryga, Bryk, Lipina, Kral, Danieluk – Galant, Dąbkowski, Urbanowicz, Słodczyk, Furo – Pastryk, Górny, Bordowski, Ciupa, Kulas – Kiełbasa, Kąkol, Bernacki.

Komentarze

Dodaj komentarz