Samuelson Odunka nie znalazł sposobu na sforsowanie defensywy Sandecji / Wacław Troszka
Samuelson Odunka nie znalazł sposobu na sforsowanie defensywy Sandecji / Wacław Troszka
Odra nie była faworytem w meczu z Sandecją Nowy Sącz. Po sobotnim meczu z bezbramkowego rezultatu bardziej zadowoleni byli jednak goście, bo bliżsi zdobycia gola na wagę zwycięstwa byli podopieczni trenera Jarosława Skrobacza.
Na dwa dni przed spotkaniem z Sandecją zarząd wodzisławskiego klubu podjął decyzję, że Skrobacz poprowadzi zespół przynajmniej do końca rundy.
Czescy właściciele klubu nie ukrywali, że chcą, by pieczę nad drużyną przejęli ich rodacy: Erich Cvertnia i Miroslav Copjak. Nadal jednak nie doszli do porozumienia z byłym szkoleniowcem Odry Leszkiem Ojrzyńskim w sprawie rozwiązania jego kontraktu. Tym samym nie mogą podpisać umów z czeskimi szkoleniowcami. Doszli zatem do wniosku, że na stanowisku trenera zostawią dotychczasowego asystenta Ojrzyńskiego – Jarosława Skrobacza. Ten wygrał dwa mecze z rzędu i potwierdził regułę, być może obcą Czechom, że w naszym kraju tymczasowe rozwiązania są najtrwalsze.
Skrobacz przemeblował nieco skład. Zwłaszcza w defensywie, kierowanej przez doświadczonego Błażeja Radlera, postawił na młodych zawodników. Mateusz Szałek, Marcin Kokoszka i Daniel Tanżyna to zawodnicy, którzy dopiero niedawno debiutowali w wyjściowej jedenastce Odry. Tymczasem w tym zestawieniu w trzech kolejnych meczach wodzisławianie nie stracili gola!
– Tworzymy kolektyw. Jeden wspiera drugiego i to daje efekty. Szkoda, że nie udało się nic strzelić, ale remis z drużyną z czołówki to dobry wynik – mówił po meczu Tanżyna.
Trzeba przyznać, że na tle walczącej o awans do Ekstraklasy drużyny z Nowego Sącza gospodarze zaprezentowali się bardzo solidnie. W drugiej połowie to oni dyktowali warunki gry i gdyby zagrali skuteczniej, mogli sięgnąć po komplet punktów.
– Dwa poprzednie mecze dodały nam pewności siebie. Pokazały, że my też w tej lidze możemy wygrywać i zdobywać punkty – mówił kapitan Odry.
W sobotę (16 października) wodzisławianie rozegrają kolejny mecz na własnym boisku. Tym razem na frekwencję nie powinni narzekać, bo na Bogumińskiej stawi się zapewne spora liczba sympatyków GKS Katowice. W ekipie trenera Wojciecha Stawowego występuje trzech piłkarzy, którzy latem tego roku pożegnało się z Odrą (Piotr Piechniak, Jacek Kowalczyk, Bartłomiej Chwalibogowski). Ich następcy zapewne będą chcieli udowodnić, że są lepszymi piłkarzami. Póki co pierwszoligowa tabela wskazuje, że tak jest. Derby rządzą się jednak swoimi prawami.

ODRA WODZISŁAW – SANDECJA NOWY SĄCZ 0:0
Odra: Buchalik – Szałek, Radler, Tanżyna, Kokoszka (80. Skrobacz) – Chrabąszcz, Markowski, Jary, Szalamberidze (76. Hanzel) – Odunka (82. Chmiest), Rybski.


Zdaniem trenerów:
Dariusz Wójtowicz (Sandecja): Uważam, że wynik jest sprawiedliwy. Był to typowy mecz, o którego losach mógł zadecydować jeden gol. W drugiej połowie przegraliśmy walkę o środek boiska. Do przerwy jeszcze kilka sytuacji jeszcze stworzyliśmy, ale po zmianie stron daliśmy się zepchnąć do głębokiej defensywy. Mogę być jedynie zadowolony z faktu, że nie straciliśmy bramki.
Jarosław Skrobacz (Odra): Ten remis nie krzywdzi nikogo. Cieszę się, że tak dobrej drużynie jak Sandecja nie daliśmy się stłamsić. Graliśmy wyrównany mecz. W drugiej połowie to my mieliśmy przewagę. Szkoda, że żaden z rzutów wolnych i rożnych nie zakończył się trafieniem do bramki. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy zdobyć jedną bramkę. A tak musimy być zadowoleni z remisu.

Komentarze

Dodaj komentarz