Prywatny detektyw Arkadiusz Andała podejrzewał, że związek z zaginięciem Eugeniusza Wróbla może mieć jego syn / Iza Salamon
Prywatny detektyw Arkadiusz Andała podejrzewał, że związek z zaginięciem Eugeniusza Wróbla może mieć jego syn / Iza Salamon

Zaginięcie i potwierdzona przez prokuraturę śmierć Eugeniusza Wróbla, byłego wiceministra transportu, wstrząsnęły miastem. Nad domem przy ulicy Hibnera, w którym mieszkał wraz z rodziną, zawisła złowroga cisza.

Dostępu do domu broni elektryczna brama, ta sama, którą według śledczych miał w to feralne,piątkowe południe otworzyć syn Eugeniusza Wróbla, Grzegorz. – Absolutnie nie potwierdzamy podawanej wersji, jakoby to syn miał być podejrzany w zamordowanie swojego ojca. Rodzina jest zgrana, nie wiemy, co się stało. Nie wykluczamy udziału osób trzecich. Liczymy na wyjaśnienie, bardzo to przeżywamy – powiedział nam jeszcze przed drugim komunikatem prokuratury zięć Eugeniusza Wróbla, mąż młodszej córki.

Przypomnijmy, że w drugim oświadczeniu prokurator potwierdził, że to syn Eugeniusza Wróbla jest podejrzany o zabójstwo i przyznał się do winy. – Nie będziemy się wypowiadali dla mediów. Proszę nas zrozumieć, taka jest nasza decyzja – powiedział nam przed chwilą zięć Eugeniusza Wróbla.

O udziale syna w tragedii mówi także prywatny detektyw Arkadiusz Andała z firmy detektywistycznej z Chorzowa, którą rodzina wynajęła wczoraj w południe do poszukiwań Eugeniusza Wróbla.

– Zatrudniła nas małżonka pana wiceministra. Przybyliśmy z pracownikami w miejsce zamieszkania, z ustaleń wynikało że 15 października około godz. 12 w południe pan Wróbel miał się zbliżyć do bramy. Bramę miał mu otworzyć syn. I po tym Eugeniusz Wróbel zniknął. Braliśmy pod uwagę wszystkie wersje łącznie z taką, że pan Wróbel sam podjął decyzje o oddaleniu się, że coś mu się stało, zasłabł. Natomiast ostatnie godziny śledztwa wykazały, że związek z jego zaginięciem może mieć jego syn. Początkowo brałem pod uwagę uprowadzenie, co nie wyklucza również udziału syna. Nie chcę jednak przesądzać o tym, co się stało. Oddaję to w ręce prokuratury – dodaje prywatny detektyw.

Podejrzany o zamordowanie swojego ojca syn ma 30 lat. Z zawodu jest informatykiem. Mieszka w Katowicach. Prawdopodobnie miał przygotowaną wizę do USA. Niektóre źródła podają, że żądał od ojca pieniędzy, był z nim skłócony, mieli odmienne poglądy, a nawet  że leczył się psychiatrycznie. Czy to prawda? – Reprezentuję rodzinę zaginionego i nie udzielę takich informacji – odpowiedział nam Arkadiusz Andała.

Komentarze

Dodaj komentarz