Poszukiwania ciała Eugeniusza Wróbla na Zalewie Rybnickim / Dominik Gajda
Poszukiwania ciała Eugeniusza Wróbla na Zalewie Rybnickim / Dominik Gajda

Sąsiedzi załamują ręce, a rodzina zamordowanego Eugeniusza Wróbla milczy. W sobotę Maria Wilgus, córka Eugeniusza Wróbla, rozesłała do mediów e-maile, że jej ojciec, wykładowca Politechniki Śląskiej, były wicewojewoda katowicki i wiceminister infrastruktury, zaginął 15 października około południa w Rybniku. Rysopis: 1,92 m wzrostu, 59 lat. Zdjęcia w załączniku. – Prosimy o pomoc w jego odnalezieniu – alarmowała. Informacja obiegła miasto lotem błyskawicy. W wielu miejscach pojawiły się ogłoszenia ze zdjęciem zaginionego. Rodzina wyznaczyła nagrodę w wysokości 10 tys. zł za pomoc w odnalezieniu ministra Wróbla. Wtedy jeszcze nikt nawet nie podejrzewał, że za jego zniknięciem kryje się makabryczna zbrodnia. Jeszcze w piątek zaniepokojona rodzina wezwała policję. Rybnicka komenda przyjęła o godz. 21.20. W sobotę żona byłego wiceministra Lidia wynajęła do poszukiwania męża Arkadiusza Andałę, prywatnego detektywa z Chorzowa.
– Z ustaleń wynikało, że 15 października około południa pan Wróbel miał się zbliżyć do bramy. Bramę miał mu otworzyć syn. I po tym Eugeniusz Wróbel zniknął. Braliśmy pod uwagę wszystkie wersje łącznie z taką, że coś mu się stało, że zasłabł. Natomiast ostatnie godziny śledztwa wykazały, że związek z zaginięciem może mieć jego syn. Początkowo brałem pod uwagę uprowadzenie, co nie wyklucza udziału syna. Nie chcę jednak przesądzać o tym, co się stało. Oddaję to w ręce prokuratury – powiedział detektyw. Przez całą sobotę wszyscy zastanawiali się, gdzie zniknął Eugeniusz Wróbel. W niedzielę przed południem pojawiły się pierwsze mrożące krew w żyłach podejrzenia, że byłego wiceministra transportu zamordował jego syn Grzegorz i poćwiartował ciało.
Całe miasto zamarło. Nad domem przy ulicy Hibnera zawisła złowroga cisza. Przy bramie spotkaliśmy Michała Hetmana, męża młodszej córki Małgorzaty. Powiedział nam, że nie wierzy, aby brat jego żony zrobił coś takiego. – Absolutnie nie potwierdzamy podawanej wersji, jakoby to syn miał być podejrzany w zamordowanie swojego ojca. Rodzina jest zgrana, nie wiemy, co się stało. Nie wykluczamy udziału osób trzecich. Liczymy na wyjaśnienie, bardzo to przeżywamy – wyznał Michał Hetman. Kiedy w drugim oświadczeniu prokurator potwierdził, że to właśnie 30-letni syn Eugeniusza Wróbla jest podejrzany o zabójstwo i że przyznał się do winy, rodzina stanowczo odmówiła jakichkolwiek wypowiedzi. – Nie będziemy się wypowiadali dla mediów. Proszę nas zrozumieć – uciął krótko zięć Eugeniusza Wróbla.
Ulica Hibnera, gdzie rozegrał się dramat wiceministra Eugeniusza Wróbla, leży blisko centrum miasta, w pobliżu sklepu Real. Dom Wróblów stoi niemal przy głównej drodze. Mieszkańcy są wstrząśnięci. Mają dosyć przede wszystkim mediów. Starsza kobieta, która mieszka kilka numerów dalej, w poniedziałek późnym popołudniem liście grabiła liście. Nie wierzy, że Grzegorz W. mógł zamordować swojego ojca. – A jeśli nawet to zrobił, to jemu też należy się wielkie współczucie – twierdzi. Jej syn, na oko rówieśnik podejrzanego, mówi, że Grzegorza nie zna. – On tutaj podobno rzadko bywał – mówi. Anna Zębala jest rówieśniczką zamordowanego, ale nie pamięta go ze szkoły. Mieszka przecznicę dalej. – Kiedy usłyszałam, że zaginął wiceminister z Rybnika, pomyślałam w pierwszej chwili, że chodzi o Bolesława Piechę – mówi.
Kobieta ma dzieci w wieku Grzegorza, ale są za granicą. W poniedziałek wybrała się na spacer, chciała zobaczyć, w którym domu rozegrał się dramat. Przechodnie szepcą pod domem, ale najczęściej współczują. – Bardzo fajna rodzina, uprzejmi, spokojni ludzie. W głowie mi się nie mieści, co się stało – załamuje ręce jeden z sąsiadów. Rodzina nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Niekiedy reaguje bardzo ostro. – Nie wchodźcie na teren naszej posesji nawet wtedy, kiedy brama jest otwarta! Jeśli będziemy chcieli coś przekazać, sami się skontaktujemy – usłyszeliśmy w poniedziałek. Milczy też adwokat rodziny. – Zapraszam na koniec procesu. Zapewniam, że będzie ciekawie – powiedział do dziennikarzy na odchodne.

Czytaj też:
Ojciec i syn. Ofiara i jej kat
Syn czy potwór
Szukają po omacku
Jaki naprawdę jest Grzegorz W.?
To był fachowiec
Gienek, żeglarz doskonały

Komentarze

Dodaj komentarz