Chcę przekonać Ślązaków do wina – mówi Marek Kondrat / Adrian Karpeta
Chcę przekonać Ślązaków do wina – mówi Marek Kondrat / Adrian Karpeta

Skąd decyzja o otwarciu sklepu w Rybniku?
Jestem admiratorem Śląska. Niedawno obchodziłem tutaj swój jubileusz, był to powrót do młodości, do początków życia zawodowego i prywatnego. Najdłuższy kontrakt w mojej karierze zawarłem ze śląskim bankiem. Nie dziwota, że rozpędzam się tutaj ze swoją działalnością w nowej dziedzinie swojego życia.
Śląsk się zmienia. Nie ma takiej jednolitej ludności. Jest wielu ludzi napływowych. Mimo to Śląsk wyróżnia się, to jest takie miejsce w Polsce, które wcześniej było w Europie niż my, niechciane ani przez Niemców, ani przez Polaków. Wyrobiło sobie swój status, Ślązacy mają swój język, swoją kulturę, swoje fenomenalne poczucie humoru i wielki etos pracy. To sprawia, że już przy powitaniu Ślązacy wyróżniają się uśmiechem, pewnością siebie. To wszystko powoduje, że zdecydowana większość moich sklepów jest właśnie na Śląsku!

Ale dlaczego akurat to miasto?
To ważne miasto śląskie. Robię tutaj swój research, dowiaduję się, gdzie są ważniejsze ośrodki, gdzie mieszka ludność, której warto zaproponować opowieść o winie. Biznes jest biznesem, ma swoje reguły i swoją dyscyplinę. Natomiast my ten biznes uprawiamy z ideą dotarcia do ludzi razem z kompletnie innym stylem życia, jakie niesie ze sobą wino. Ze zwolnieniem tempa życia, z jego smakowaniem, z poświęceniem mu większej uwagi. Wino doskonale spełnia te funkcje. Przede wszystkim jest trunkiem nieagresywnym, zawiera wiele elementów zmysłowych. Kieruje naszą uwagę w stronę rzeczy prawdziwych, zmysłowych, a nie abstrakcyjnych, takich jak np. polityka, kłótnie w niej i głupoty, które tylko psują nam nastrój.

Ślązacy piją przede wszystkim piwo, a pan proponuje im wino. Czy to ma sens?
Oczywiście, że ma. W całej Polsce piwo przeżywa rozkwit. Piwa pijemy około 100 litrów rocznie, a wina tylko dwa. Więc lepiej zajmować się winem, bo jest jeszcze wielka nisza. Jesteśmy skazani na rozwój tej branży, bo na razie jesteśmy na etapie Duńczyków z 1952 roku! Różnice kulturowe, cywilizacyjne są do zasypania. Odkąd mamy otwarte granice, ludzie podróżują, wzrasta spożycie wina i zmienia się styl życia. Dotyczy to miast, których ludność jest czynna zawodowo, aspiruje, podróżuje po Europie i po całym świecie. Dzięki temu zmienia swoje menu. Na to liczymy. W naszych sklepach organizujemy degustacje, spotkania z producentami, zapraszamy na nie naszych stałych klientów.

Czy wino w ogóle pasuje do śląskiej kuchni, na przykład do tradycyjnej rolady?
O tak! Rolada jest jednym z najlepszych dań, którego nie powstydziłyby się żadne stoły w Burgundii, w Bordeaux czy we Włoszech. Rolada jest bogata smakowo, ponieważ pochodzi przede wszystkim z wołowiny. Należy więc do niej szukać przede wszystkim win, które doskonale współgrają z ciemnym mięsem, a więc wszystkich win czerwonych, taninowych, takich, które podkreślą smak tego mięsa. Taninowe wina pochodzą ze szczepów, takich jak cabernet sauvignon, tannat czy syrah.

Namawia pan też do eksperymentów!
Nie obowiązują już tabu, że białe wino do rybki, a czerwone do mięsa. Bardzo miłym zajęciem jest testowanie własnych smaków poprzez dobór różnych win do dania i odwrotnie. Namawiam wszystkich do eksperymentowania, a ze swej strony gwarantuję, że klienci nie będą czuli wyprutej kieszeni. Mity, że wino im starsze, tym lepsze, dotyczy bardzo niewielkiego procentu. Świat pije więc wina młode, które są zdecydowanie tańsze, poza tym są świeższe. One towarzyszą każdemu dniu, nie trzeba się nad nimi zastanawiać. Mają po prostu sprawić przyjemność, wzbogacić potrawę i ośmielić nas przy rozmowie z kimś, kogo chcemy lepiej poznać, a brakuje nam śmiałości. Nam takich rozmów brakuje, za dużo jest namiętnych dyskusji, do których mocny trunek zdecydowanie nie pasuje.

Na Śląsku, również w naszym regionie, powstają małe, prywatne winnice. Czy byłby pan skłonny postawić takie wino na półce w swoim sklepie?
Ależ oczywiście. Aczkolwiek chcę podkreślić, że nie ma we mnie jakiegoś zapasu patriotyzmu. To jest początek wina polskiego, jest około 700-800 winiarzy rozsianych po całej Polsce. To absolutni pasjonaci, z lekko japońskim pomysłem na życie w stylu kamikadze. To bardziej ich pomysł na życie, a nie biznes. Bo po pierwsze to małe uprawy, skazują więc wina na wysokie ceny. Poza tym nie mogą gwarantować wysokiej, konkurencyjnej jakości, bo ciągle się uczą. To jest nauka długa, na świecie trwa przez kilka, kilkanaście pokoleń. Poza tym jesteśmy skazani na szczepy, które muszą spełnić warunek odporności klimatycznej. Na pewno są niższe jakościowo od tych, które rosną w miejscach o wiele bardziej nasłonecznionych. Słońce krystalizuje naturalny cukier w winie, to jest jego trzon.



Będzie 18 sklepów
Do końca roku Marek Kondrat zamierza otworzyć jeszcze sześć sklepów, wtedy będzie ich już osiemnaście. Na Śląsku sprzedaje swoje wina m.in. w Katowicach i w Gliwicach, jest też obecny w Bytomiu. Aktor sprzedaje swoje wina również w internecie.

2

Komentarze

  • ulica wiejska Wiejska 27 października 2010 22:15wiejska, misiu...
  • lampeczka wie ktoś 27 października 2010 21:04gdzie ten sklep że w Rybniku to już wiem ale cos konkretniejszego jaka ulica ----albo ja nie umiem czytać -----redakcjo pomóż plisssssssssss!

Dodaj komentarz