Gotowały czy sprzątały?
Zamiast uczyć się gotować, robiłam porządki w piwnicy i myłam podłogę – żali się uczestniczka kursu na kucharza małej gastronomii. Bezrobotna pani Iwona z Czyżowic, chcąc poszerzyć swoje kwalifikacje, wybrała się na kurs kucharza małej gastronomii, który zaproponował jej Ośrodek Pomocy Społecznej w Gorzycach, a zorganizowało Centrum Kształcenia Ustawicznego w Raciborzu. – W kuchni jednak robiłyśmy niewiele, ja np. smażyłam frytki z paczki, naleśniki i kotlety przygotowane przez kucharza. Do dziś nie wiem, czym właściwie zajmuje się kucharz małej gastronomii. Jestem rozczarowana, a certyfikatu, który otrzymałam, nie miałabym odwagi nikomu pokazać, bo nie nauczyłam się niczego nowego – żali się rozczarowana kursantka. Projekt dofinansował Europejski Fundusz Społeczny, wzięły w nim udział osoby z kilku gmin. Po części teoretycznej, która trwała 30 godzin, zaczęła się część praktyczna, która miała potrwać 90 godzin.
11 uczestniczek trafiło do jednego z raciborskich hoteli. Na pierwszym spotkaniu dowiedziały się, że mają przychodzić na godzinę 5, by dostosować się do rytmu, w jakim żyje hotelowa kuchnia. – Sprzątałyśmy jednak, zamiast stać przy garach. Myłyśmy okna, zmieniały pościel, sprzątały piwnice – wspomina pani Iwona. Gdy kobiety poinformowały OPS, że to raczej kurs dla przyszłych sprzątaczek, pani prezes hotelu je obsztorcowała. – Po tej awanturze nikt już nie myślał o tym, by się poskarżyć w OPS-ie – wspomina Czytelniczka. Na koniec kursu odbył się egzamin teoretyczny. – Nie rozumiem tego. Większość kobiet gotuje przecież w domu, każda chciała nauczyć się czegoś więcej. Gdyby nam to umożliwiono, a przy okazji poproszono o pomoc w sprzątaniu, każda by pomogła – dodaje pani Iwona.
Janina Dąbrowa, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Gorzycach, zwraca uwagę, że tylko ta jedna kursantka zgłaszała zastrzeżenia do kursu. – Po naszej interwencji CKU poinformowało nas, że problem rozwiązano i wszystko wróciło do normy. Powiedziano nam też, że godziny kursu zmieniono za przyzwoleniem samych kursantek – mówi Janina Dąbrowa. Dodaje, że z raciborskim Centrum Kształcenia Ustawicznego współpracuje od dwóch lat i jak dotąd nigdy nikt nie miał podobnych pretensji. Do dyrektora CKU wystosowała jednak oficjalne pismo z prośbą o wyjaśnienia. Od ich treści będzie zależało, czy OPS zapłaci za kurs, czy nie. Andrzej Brzenczka, dyrektor CKU, podkreśla z kolei, że wzorowo układa się jego współpraca z hotelem, który był odpowiedzialny za część praktyczną kursu.
– W ubiegłym roku zatrudniono tam trzy uczestniczki takiego kursu. Jak ustaliłem, problem był jednego dnia, gdy osoby odpowiedzialnej za kursantki nie było w pracy, a ktoś inny niechcący zaangażował panie do sprzątania. Inne uczestniczki kursu nie zgłaszały zastrzeżeń – mówi. Przekonuje, że kucharz małej gastronomii to tyle, co pomocnik kucharza. – My przedstawiamy podmiotowi szkolącemu ramowy program kursu, a on, zależnie od swoich możliwości i potrzeb, wybiera część pozycji. W tym przypadku program zrealizowano w 60 procentach, a to wystarczy – mówi Andrzej Brzenczka i pyta, czemu niezadowolona pani nie zrezygnowała. Za wyszkolenie każdego kucharza małej gastronomii CKU zapłaciło hotelowi ok. 170 zł. Janina Dąbrowa informuje, że w ciągu trzech lat w kursach i szkoleniach wzięło udział 60 podopiecznych jej ośrodka. Z tej grupy stałą pracę ma dziś raptem ok. 10 osób.

Komentarze

Dodaj komentarz