Kamil Bartkowiak pierwszy turniej zaliczył w Pszczynie. Uplasował się na dobrym miejscu, choć posługiwał się pożyczonym kijem / Dominik Gajda
Kamil Bartkowiak pierwszy turniej zaliczył w Pszczynie. Uplasował się na dobrym miejscu, choć posługiwał się pożyczonym kijem / Dominik Gajda
Kamil Bartkowiak, muzyk October Leaves, z zapałem odbija piłeczki golfowe.
Kamil Bartkowiak, wokalista i gitarzysta rybnickiego zespołu October Leaves, jest miłośnikiem golfa. Wygrał nawet mistrzowską lekcję u Scotta Cranfielda, jednego z najlepszych trenerów golfa na świecie, który niedawno otworzył swój ośrodek w podwarszawskich Sobieniach Królewskich. Właśnie na to wydarzenie zaprosił rybniczanina! Jak Kamil zetknął się z golfem? – Pod nieobecność moich rodziców zrobiliśmy imprezę z naszym byłym basistą. Zaczęliśmy grać w grę komputerową Tiger Woods i wpadliśmy na pomysł zamówienia kijów przez internet. Kije przyszły, kiedy już o tym zapomnieliśmy! Było to dwa lata temu – wspomina Kamil. Długo odbijał piłki na podwórku. Potem dowiedział się, że w Rybniku jest klub golfowy. Zapisał się, zrobił licencję. – Pierwszy turniej zaliczyłem w Pszczynie. Zrobiłem przyzwoity wynik. Nie wierzono mi, że niektóre kije trzymałem po raz pierwszy. A ja wypożyczyłem je w domku klubowym – wspomina Kamil.
W sieci znalazł czasopismo „Golf&Roll”. – Zarejestrowałem się na ich stronie www i pierwszy numer dostałem za darmo. Znalazłem tam konkurs polegający na opisaniu swojego planu treningowego na rok 2010. Główną nagrodą był kurs w prestiżowej szkole Scotta Cranfielda. Napisałem, że kończę studiować wychowanie fizyczne i być może będę pracował w szkole. I wygrałem! – cieszy się Kamil. Redaktor naczelna gazety powiedziała mu później, że o zwycięstwie zdecydował fragment o szkole i dzieciach. Kurs składa się z ośmiu lekcji. Ostatnia była ta z mistrzem. – To wielka rzecz, bo on nie udziela lekcji prywatnych zwykłym śmiertelnikom, tylko odsyła ich do swoich szkół. Spędziłem z nim półtorej godziny – emocjonuje się Kamil.
Golfiści w regionie nie mają gdzie ćwiczyć. Są skazani na małą halę w Boguszowicach i wyjazdy do Siemianowic Śląskich albo Silcherzowic w Czechach, ale Kamil się nie zniechęca. Zaraził nawet golfem perkusistę October Leaves Piotra Szopę. – W Polsce uważa się, że golf jest dla bogaczy, a to nie do końca prawda. Bardzo dobry sprzęt można kupić za 2 tys. zł. Ja zamówiłem w Chicago zestaw kijów i torbę za 20 dolarów. Więcej, bo 25 dolarów, zapłaciłem za przesyłkę. Wyszło 120 zł za całość! Studenci mają np. 50-procentowe zniżki na pola w całej Polsce, taniej jest w dni powszednie. O wiele droższym sportem są np. narty – twierdzi Kamil. Podkreśla, że muzyka jest dla niego priorytetem. A golf? – Może kiedyś skończę kurs trenerski i sam będę uczył? – zastanawia się.

Komentarze

Dodaj komentarz