W środę w sali urzędu stanu cywilnego podpisano umowę na budowę miasteczka westernowego, a już w poniedziałek na placu budowy pojawili się pierwsi pracownicy firmy, która poprowadzi inwestycję. To Zakład Remontowo-Budowlany Murdza z Miechowa, który zostawił w pokonanym polu osiem innych firm też startujących w przetargu, bo jego oferta okazała się najkorzystniejsza. Na razie brygady stawiają ogrodzenie i budynki gospodarcze. Miasteczko ma być gotowe z końcem października przyszłego roku. – Koszt przedsięwzięcia wyniesie blisko 23,5 mln zł. 40 procent z tej kwoty udało się pozyskać z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Projekt obejmuje wykonanie 14 budynków wraz z układem drogowym i uzbrojeniem terenu – informuje Aneta Płóciennik, kierownik magistrackiego biura promocji i informacji.
W podpisaniu umowy wzięli udział prezydent Waldemar Socha, Bartłomiej Płonka, prezes gminnej spółki Nowe Miasto, pełniącej funkcję inwestora zastępczego, oraz Zygmunt Murdza, przedstawiciel wykonawcy. Miasteczko westernowe, które powstanie w rejonie wiślanki (droga krajowa 81) i stawu Śmieszek, będzie parkiem rozrywkowo-handlowym. Ma stać się ogromną atrakcją, bo wszystko będzie tu nawiązywało do klimatu XIX-wiecznego Dzikiego Zachodu. Na 3,6 ha powierzchni pojawią się dziecięca kraina zabaw Westerlandia, minizoo, saloon, sklepy kolonialne, zakład golibrody, stylowy zakład fotograficzny, ściana wspinaczkowa, wieża ciśnień, hotel i trzy restauracje. Wszystkie te placówki poprowadzą wybrani w przetargach przedsiębiorcy. To szansa dla miejscowych przedsiębiorców, którzy będą mogli połączyć tu prowadzenie własnego biznesu z życiowymi pasjami i marzeniami.
– Projekt przewiduje budowę obiektów handlowo-usługowych, gastronomicznych i sal konferencyjnych wraz z parkingami na 200 samochodów osobowych oraz parkingu dla autokarów – dodaje Aneta Płóciennik. Lokalizację przy wiślance wybrano nieprzypadkowo. Chodzi o łatwy dojazd (w pobliżu są budowane autostrada A1 i droga regionalna Racibórz – Pszczyna), poza tym niedaleko leżą Beskidy. W miasteczku westernowym będzie można potańczyć, wysłuchać koncertu, zorganizować imprezę okolicznościową (zjazd absolwentów szkoły czy warsztaty plastyczne) lub rodzinną. Będzie ono czynne przez cały rok, siedem dni w tygodniu. Włodarze Żor liczą na przyciągnięcie turystów z różnych stron, bo będzie to chyba pierwsza tego typu atrakcja w Polsce. Miasteczko westernowe będzie promowane pod hasłem „Miasteczko Twinpigs” (Dwie świnki).
Dlaczego wybrano taką nazwę? – To jest gra słów, które przypominają głośny amerykański serial „Twin Peaks” w reżyserii Davida Lyncha. To dobre rozwiązanie dla promocji projektu. Świnki w stroju szeryfa mają odróżnić nasze przedsięwzięcie od innych, ale podobnych do niego. Poza tym przyciągną dzieci – tłumaczy Aneta Płóciennik. Na razie trudno jeszcze określić, ile miejsc pracy powstanie w miasteczku. Będzie to wiadomo wtedy, gdy zaczną się rozmowy z przedsiębiorcami na temat prowadzenia saloonu, zakładu golibrody itd. Przetargi zostaną ogłoszone na początku 2012 roku.
Komentarze