Ratownicy na antypodach
Drużyna ratowników Czarne Jastrzębie z kopalni Borynia będzie reprezentowała Polskę na Międzynarodowych Zawodach Ratownictwa Górniczego (International Mines Rescue Copmpetition), które odbędą się 11 i 12 listopada w Wollongong w Australii. Zastęp, na czele którego stoi Paweł Panowicz, jeden dzień spędzi pod ziemią, biorąc udział w symulowanej akcji ratunkowej. Być może będzie szukał poszkodowanych, budował tamy, gasił pożar lub tymczasowo zabudowywał strop. Drugi dzień spędzi w stacji ratowniczej, będzie też egzamin teoretyczny.
Sam zastęp liczy pięciu ratowników, ale dochodzą jeszcze rezerwowi, mechanik itd. W sumie kilkanaście osób. Przed zawodami członkowie ekipy nie chcieli spotykać się z mediami, żeby nie zapeszać. – Będzie to nowe doświadczenie dla drużyny. Nasi ratownicy ciężko pracowali, przygotowując się do tych zawodów. Ćwiczyli w różnych warunkach dołowych. Doskonalili również technikę udzielania pomocy przedmedycznej – mówi Antoni Jakubów, zastępca dyrektora biura produkcji ds. zagrożeń naturalnych w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Ekipa z Boryni zasłużyła sobie na wyjazd, wygrywając dwa lata z rzędu zawody, które organizuje prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Teraz zmierzy się nie tylko z bardziej zaprawionymi w międzynarodowej rywalizacji rodakami z Jednostki Ratownictwa Górniczo-Hutniczego KGHM i Południowego Koncernu Węglowego (pierwsi startują w zawodach od 1999 roku, drudzy od 2004 roku), ale także z drużynami z Australii, Rosji, Ukrainy, USA, Indii oraz Chin. W sumie spotka się tam 16 najlepszych zastępów ze wszystkich kontynentów. Zawody w 1999 roku wymyślili Amerykanie jako nieoficjalne mistrzostwa świata.

Komentarze

Dodaj komentarz