20013807
20013807


W czerwcu na zakończenie roku szkolnego i nauki w tej szkole, każdy uczeń otrzymał na pamiątkę książkę i szkolną tarczę; w czasie porządków przed wyprowadzką znaleziono ich całą paczkę.Pianino, meble z biblioteki, mapy, mikroskopy, książki, a także biurko dyrektora trafiły do Szkoły Podstawowej nr 27, a meble i zabawki z mieszczącego się tu również przedszkola - do Wielopola.- Stodoły, to takie niechciane dziecko Rybnika..., ale Rudy też nas nie kochają - mówią o swojej miejscowości mieszkańcy Stodół. W tej peryferyjnej dzielnicy żyje ok. 600 osób. Większość pracuje w okolicznych firmach i uprawia ziemię. Nie ma tu nawet kiosku; nie utrzymał się. Podobny los spotkał wielobranżowy pawilon.- Jak ktoś pracuje w Rybniku, to tam robi zakupy. W sobotę, wszyscy jadą na targ do miasta. A do „Reala” też stąd blisko - wyjaśnia Józef Sorychta, przewodniczący rady dzielnicy. - Jesteśmy najmniejszą dzielnicą Rybnika. Gdy zbudowano zalew, wprowadzono tu zakaz budowy i wielu młodych stąd wyjechało. W latach 70. była tu nawet drużyna piłkarska, grała w c-klasie. Dziś nie sposób byłoby taką skompletować.Tak naprawdę to niż demograficzny zamknął szkołę w Stodołach. Jeszcze trochę i nauczyciele nie mieliby tu kogo uczyć. W pierwszej klasie uczyło się 6 uczniów. Wprowadzono więc lekcje łączone. W jednej klasie uczyli się razem czwarto- i piątoklasiści, w sumie ośmiu uczniów. Kiedyś w czasie takiej lekcji łączonej wszedł do klasy naczelnik wydziału edukacji Tadeusz Szostok. Chcąc zorientować się w sytuacji poprosił, by wstała czwarta klasa. Wstał jeden uczeń - Krzysiu Skowronek. Z jego rocznika było tu siedmioro dzieci. Do pierwszej klasy dotrwało troje, ale i ich rodzice się stąd wyprowadzili. Został sam. Teraz w nowej szkole w Chwałęcicach będzie się uczył w klasie, w której jest 33 uczniów.- W tej reformie zapomniano o dziecku. Można było doposażyć i utrzymywać takie szkoły jak ta, zamiast je zamykać. Wszystkie dzieci znałyśmy po imieniu, również rodziców, przecież często tu przychodzili. Nie było ucznia, którego byśmy nie znali od podszewki, a czego człowiek nie wiedział to powiedział sam uczeń . Były oczywiście i urwisy, ale tu dzieci zawsze znały swoje granice - mówi Janina Gamrot, ostatnia dyrektorka szkoły w Stodołach.- Te dzieci, to skarb tej dzielnicy, to dzieci śląskie, szczere, dobre, serdeczne. Gdy w czasie lekcji wołając dzieci do odpowiedzi przy tablicy kogoś pominięto, to taki uczeń sam się upominał o swoje. Ta szkoła uczyła systematyczności, uczniowie mieli z jednego przedmiotu po kilkanaście ocen - wspomina Iwona Nokielska, która uczyła plastyki, matematyki, techniki i geografii.Stodoły są jedyną dzielnicą miasta należącą do parafii z innej miejscowości. Proboszcz parafii w Rudach ks. Bonifacy Madla miał tu lekcje dwa razy w tygodniu.- Często odwiedzałem go w szkole. Zawsze pytał, co słychać w Rybniku ? W szkole odbywały się wszystkie spotkania, zebrania, wybory. Wiadomo było, że jak coś się dzieje, to w szkole - mówi Józef Sorychta.- Na początku lat 70 w szkole uczyli się żołnierze, którzy pomagali budować elektrownię. Mieli po 17, 18, 19 lat kończyli tu szkołę podstawową - wspomina z uśmiechem Danuta Dudek. Przepracowała tu 32 lata od początku swej pracy zawodowej po likwidację szkoły.- Uczyli się wieczorami i w niedzielę rano; kapral siedział pod piecem. Czasem zmęczeni spali na lekcjach.W wiejskiej szkole na porządku dziennym były zwierzęta na lekcjach. Uczniowie znosili kijanki, małże, pająki, zaskrońce i żaby w słoikach. - Kiedyś miałam na lekcji 10 uczniów i 20 raków - wspomina nauczycielka biologii.Tylko o wagarach nie mogło być mowy. - Bo tu zawsze zaraz wszyscy o wszystkim wiedzieli. Sąsiad do sąsiada mówił na drodze: Ty, a tego twojego miglanca nie było dzisiaj w szkole - wyjaśnia Józef Sorychta.Jeszcze na początku roku 1980 klasy ogrzewano kaflowymi piecami. 15 sierpnia 1981 roku, w dniu odpustu w Rudach w komin szkoły uderzył piorun. Piece kaflowe popękały, spaliła się instalacja elektryczna. „Pan Bóg chciał żebyśmy mieli centralne” - mówiono wtedy w szkole. „Co za radość ! Godzina 18.00: w całej szkole cieplutko, wszystko szczelne, nie ma przecieków. Można zburzyć piece w klasach i myśleć o malowaniu” - zapisano w kronice szkoły w końcu grudnia 1981 roku.Kronikę zaczęła prowadzić Stefania Wojtyła, ciocia Karola Wojtyły, późniejszego papieża, która we wrześniu 1947 roku została jej kierownikiem. Nauczyciele nazywali ja ciocią.„Przed drugą wojną światową leżała wioska Stodoły tuż na pograniczu polsko-niemieckim, wskutek czego była przez rząd niemiecki ze względów strategicznych zupełnie zaniedbana. Nie otrzymała elektryfikacji, odpowiedniego budynku szkolnego ani dróg bitych, łączących ją z sąsiednimi wioskami. Według zeznań najstarszych obywateli szkoła została wybudowana w roku 1858. W pierwszych latach nauka była prowadzona w języku polskim. Ostatnim kierownikiem przed wkroczeniem wojsk radzieckich i oswobodzeniem ziemi raciborskiej był obyw. Fiegler Alojzy, który na tej placówce był 40 lat. Jak opowiadają tutejsi obywatele, interesował się więcej łowiectwem niż nauką , co fatalnie odbiło się na tutejszym społeczeństwie, które do dnia dzisiejszego nie docenia wielkiego znaczenia nauki i oświaty” - napisała na pierwszej stronie.Po wojnie szkoła była przez dwa lata nieczynna. Zniszczony był budynek, jego wyposażenie, nie było nauczycieli. Uruchomiono ją dopiero 13 stycznia 1947 roku, a jej pierwszym dyrektorem został Maksymilian Frank. W jednej sali uczyło się na zmianę 123 uczniów, najstarsi mieli 15 lat. W czerwcu szkołę opuściło pierwszych 20 absolwentów. We wrześniu 1949 roku założono tu szkolne koło „Odbudujemy Warszawę”, a 7 listopada, w rocznicę rewolucji, koło Towarzystwa Przyjaźni Polsko Radzieckiej, które prowadziła Stefania Wojtyła.Na kartach kroniki odnotowywano szkolne uroczystości, ale i smutne informacje. 24 lutego 1973 roku na przystanku autobusowym zginęła w wypadku uczennica II klasy Ewa Wawrzacz. Obok wklejono wyciętą prawdopodobnie z klasowego zdjęcia twarz dziewczynki o jasnych włosach.Szkoła nigdy nie doczekała się patrona. W latach 80. zabiegano o imię Jana Brzechwy, potem starano się o to, by patronem został papież Jan Paweł II, który kilkakrotnie gościł w szkole, gdy w latach powojennych przyjeżdżał w odwiedziny do cioci Stefanii. Odpowiedź z Urzędu Miasta w sprawie patrona nigdy nie nadeszła, dotarły za to inne wieści, najpierw o planach, a potem o decyzji zamknięcia szkoły.- Wszystko jest subiektywne. Małe nie zawsze jest piękne. Rybnik jest jednak gminą miejską i funkcjonowanie takiej szkoły nie ma racji bytu. By uczyć na odpowiednim poziomie, musimy zapewnić uczniom odpowiednie wyposażenie, a nie jesteśmy w stanie dobrze wyposażyć tak małych szkół – mówi naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Tadeusz Szostok.Miasto przekazało budynek szkoły rybnickiemu hufcowi ZHP. Ma tu powstać ośrodek szkoleniowo-wypoczynkowy, mieszkańcom jednak żal, że szkoła już tu nie wróci.
7

Komentarze

  • EWA super dziewczyna 06 października 2011 19:42głosowałam na ciebie i moi znajomi też bo ładna jesteś do końca miałam nadzieje że sie dostaniesz.,.,.,pozdrawiam EWA OLMA.,.,.,.,
  • anonim ona ma 1 ..jest tu 03 października 2011 19:14ona ma 1 ..jest tu wiele ładneijszych dzie1czyn
  • koko Justyna Wodejko 30 września 2011 02:32i czym się tu podniecać???
  • Adam Ślicznotka! 29 września 2011 21:59Ślicznotka!
  • bella hmm.. 29 września 2011 14:08Może i brzydka nie jest..ale na najładniejsza tutaj to też mi nie wyglada..
  • STEFAN NA TEJ FOTCE WYGLĄDA JAK 26 września 2011 18:26NA TEJ FOTCE WYGLĄDA JAK KLUSKA..
  • Jeleniowa Justysia jest the best :) 24 września 2011 16:46Justysia jest the best :)

Dodaj komentarz