Rejs do św. Mikołaja
Święty nie dał żeglarzom prezentów, kazał za to płacić sobie 25 euro za zdjęcie.
Grupa rybnickich, krakowskich oraz przemyskich żeglarzy była u świętego Mikołaja, który jak wiadomo mieszka w Rovaniemi w północnej Finlandii. To tu przed każdym Bożym Narodzeniem trafiają listy dzieci z całego świata. – Wyruszyliśmy busem z Rybnika do Tallina, gdzie czekał na nas jacht s/y Barlovento II. Pod wodzą kapitana Krzysztofa Kostiuka wypłynęliśmy do portu Kemi w Laponii. Po siedmiu dniach byliśmy w Luosti na półwyspie Ajos. Rano wynajęliśmy busa i pojechaliśmy do Rovaniemi, które leży niemal na kole podbiegunowym północnym – relacjonują podróżnicy. Mikołaj mieszka w okazałym budynku z szerokimi, drewnianymi drzwiami. Droga prowadzi tu m.in. przez lodową jaskinię. W wielkiej sali czas odmierzają ogromne, drewniane koła z gigantycznym wahadłem.
Mikołaj przyjmuje gości w komnacie, siedząc na tronie. – Jest dokładnie taki jak na świątecznych kartkach. Zapytał nas po angielsku, skąd jesteśmy. Kiedy usłyszał, że z Polski, zawołał dzień dobry, a później wymieniał po polsku nazwy miast, by dowiedzieć się, skąd dokładnie pochodzimy. Potem siedliśmy do wspólnego zdjęcia, a on objął nas serdecznie. Potem były indywidualne fotografie i trzeba było kończyć, bo czekała następna grupa turystów. Wieczorem, po kolacji, doszliśmy do wniosku, że rodzice robią dzieciom wodę z mózgu. Bo święty Mikołaj nie dość, że nie dał nam żadnych prezentów, to jeszcze kazał sobie płacić 25 euro za zdjęcie – opowiadają żeglarze.
Tego wieczoru wypłynęli w drogę powrotną, chcąc zawinąć do portu Liepaja na Łotwie. Zacumowali tam po siedmiu dniach żeglugi. Załoga zwiedziła miasto, a rano wypłynęła do Ventspils. W wyprawie uczestniczyło osiem osób. To: Krzysztof Kostiuk, Róża Gomola, Anna Marciniszyn, Krystian Gomola, Krzysztof Siemek, Mieczysław Labus, Jacek Surmiak, Sebastian Labus. Przepłynęli 1529 mil morskich w ciągu 421 godzin. Kapitan Krzysztof Kostiuk oraz komandor Krystian Gomola wraz z żoną Różą są wychowankami rybnickiej Kotwicy.

Komentarze

Dodaj komentarz