Szczeliny z ziemi widać nawet na wzgórzu – mówią Bożena Szweda i jej sąsiedzi / Ireneusz Stajer
Szczeliny z ziemi widać nawet na wzgórzu – mówią Bożena Szweda i jej sąsiedzi / Ireneusz Stajer
Mieszkańcy obawiają się katastrofy budowlanej, a specjaliści uspokajają, że nie jest tak źle.
Ze wzgórza przy ulicy Włościańskiej w Kłokocinie w kierunku budowanej autostrady A1 obsuwa się grunt, tymczasem stoi tam pięć domów. – Kiedyś obudzę się na środku szosy, o ile przeżyję – żali się Maria Kajzerek. – Moja dziewięcioletnia córka budzi się w nocy i płacze, gdy słyszy, jak pękają ściany. Jest przerażona – dodaje Bożena Szweda. Pękają nie tylko ściany, ale i sufity, nie da się otworzyć okien, kominy są nieszczelne, a ganek odchodzi od budynku. Główny komin był już w tak złym stanie, że Szwedom groziło zaczadzenie. Długa na metr szczelina w pokoju wskazuje, gdzie mógł ulatniać się czad. Wykonawca A1 przyznał się do winy i pokrył koszt budowy nowego zewnętrznego komina z metalu. Stary jest nieużywany. Przez popękany dach do środka leje się deszczówka. Na stropie jest pełno zacieków.
Szczeliny widać również na wzgórzu. Budujący autostradę Strabag ustawił w terenie stalowe ścianki typu Larsen i wykonał mur oporowy z betonu, żeby przeciwdziałać osuwaniu się gruntu, ale część zabezpieczeń zbudowano dopiero na przełomie czerwca i lipca. A potem ich dokładano, gdy działo się coś niepokojącego, np. grunt schodził w dół. – Naszym zdaniem larseny nie utrzymają ziemi. Trzeba było je założyć, nim wykopano ogromną dziurę pod przyszłą autostradę – stwierdzają zgodnie mieszkańcy, którzy powiadomili o wszystkim Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Ta zorganizowała dwa spotkania z właścicielami posesji. Na miejsce przyjechali specjaliści od nadzoru budowlanego, którzy uznali, że domom nie grozi katastrofa, a mieszkający w nich ludzie są bezpieczni.
– Domy i teren wymagają jednak obserwacji, co też robimy. Na pewno zlecimy ekspertyzę, gdy stwierdzimy problemy. Naprawimy szkody, jeśli przyczyną okażą się prace przy budowie autostrady, bo jesteśmy do tego zobowiązani. Mamy to zapisane w kontrakcie z wykonawcą. Nie zostawimy tych ludzi samych – zapewnia Sylwester Kasperek, kierownik projektu w katowickim oddziale GDDKiA. Dodaje, że roboty prowadzone są zgodnie z dokumentacją. Nie stwierdzono nieprawidłowości, ale teren jest trudny. W trakcie prac doszło do wycieków wody, która rozmyła grunt. – Nie mamy jednak do czynienia z jakimś bardzo groźnym osuwiskiem. Na pewno te domy nie zawalą się jak tamte w górach podczas ostatniej powodzi – uspokaja Sylwester Kasperek.

Komentarze

Dodaj komentarz