To była moja decyzja

Co było powodem Pana dymisji?
Powód był bardzo prosty. Jak człowiek idzie do pracy i się nie cieszy oraz jak człowiek wraca po pracy do domu i nie ma świadomości dobrze wykonanego swojego zadania. Aby tak było, drużyna musi potwierdzić to dobrymi wynikami. Niestety, wyników nie było i wydaje mi się to logiczne, że z takiego zajęcia trzeba zrezygnować. Ja po prostu sam nie byłem z siebie zadowolony.

Kiedy pan poczuł, że z tą ekipą będzie ciężko osiągnąć dobry wynik?
W momencie, kiedy zawodnicy nie mieli już zaufania do tego, co im mówię oraz do zadań taktycznych, jakie nakładałem na zespół. To jest kwestia ostatnich pojedynków. Początek rozgrywek wcale nie był zły w wykonaniu Jastrzębskiego Węgla. W ostatnim czasie doszedłem do takiego wniosku, że ten zespół nie robi postępów. Są takie sytuacje, że potrzebna jest symbioza czy idealna harmonia. Tego brakowało i tu nie chodzi o moje kontakty z prezesem czy zawodnikami. Uważam, że między samymi zawodnikami też tej idealnej harmonii nie ma. Natomiast na taką sytuację złożyło się bardzo wiele czynników, które doprowadziły mnie do takiego, a nie innego wniosku.

Kibice liczyli, że uda się Panu powtórzyć wynik sprzed sześciu lat i zdobyć mistrzostwo Polski...
Tak, ale jeszcze większe nadzieje kibice mieli w kontekście ostatniego sezonu, kiedy to drużyna Jastrzębskiego Węgla zdobyła Puchar Polski i wicemistrzostwo kraju. Jestem przekonany, że te rozbudzone nadzieje przeszkadzały prawie wszystkim. Tak to w życiu jest. Doszedłem do wniosku, że ten zespół nie jest już w stanie zrobić więcej pod moim kierownictwem. Dlatego zaproponowałem klubowi takie właśnie rozwiązanie. Zrobiłem to, by drużynie Jastrzębskiego Węgla dać jeszcze czas na mobilizację. Awans do najlepszej czwórki jest jeszcze realny, a gdy tam się jastrzębianie dostaną, wszystko jest możliwe.

Komentarze

Dodaj komentarz