W klubie jak w rodzinie: są dni dobre i złe, zdarzają się też sprzeczki – mówi Adam Pawliczek / Wacław Troszka
W klubie jak w rodzinie: są dni dobre i złe, zdarzają się też sprzeczki – mówi Adam Pawliczek / Wacław Troszka

Zacznijmy od pańskiego zdrowia – czy po poważnej kontuzji nie ma już śladu?
Czuję się już na 99 proc. wykurowany. W przyszłym roku będę tylko musiał usunąć z mojej lewej nogi pręt, którym zespolono złamaną kość udową. Byłem już kilka razy w lesie na nartach biegowych. Chodzę też na basen, słowem nabieram sił.

Czy to, że został pan trenerem ROW Rybnik, znaczy też, że kończy pan z jazdą na żużlu?
Nie do końca. Na pewno nie będę jeździł w żadnej lidze, ale z licencją nie zamierzam się rozstawać. Chciałbym zorganizować w Rybniku jakiś swój turniej, zwłaszcza że w przyszłym roku będę obchodzić jubileusz 30-lecia startów na żużlowych torach.

Trudno było się panu zdecydować na ponowne objęcie posady trenera w macierzystym klubie?
Propozycję otrzymałem już w sierpniu tego roku, gdy w czasie rekonwalescencji odwiedzili mnie ludzie z klubu. Chętnie się zgodziłem. W 2009 roku prowadziłem już drużynę, jako jeżdżący trener, ale mój przypadek tylko potwierdził opinię, że w żużlu takie rozwiązania się nie sprawdzają. Trzeba się skupić na jednym. Chcę pracować przy żużlu, jak długo się tylko da. To moja pasja. Prowadząc zespół, denerwowałem się dużo bardziej niż ścigając się na motocyklu, a ja lubię takie wyzwania.

Po sezonie roku 2009 obecni włodarze RKM podziękowali panu za współpracę, nie zabrakło wtedy też krytyki pod pańskim adresem...
W klubie jak w rodzinie: są dni dobre i złe, zdarzają się też sprzeczki. Nie jestem ani pamiętliwy, ani drobiazgowy. Przyjąłem propozycję, jestem trenerem, a jak się to skończy, zobaczymy, mam nadzieję, jesienią przyszłego roku.

Postawiono przed panem jakiś konkretny cel?
Drużyna ma walczyć o pierwszą czwórkę. Jeśli sponsorzy będą nas wspomagać, powinno nam się to udać. Tak naprawdę marzy mi się awans do ekstraligi, zwłaszcza że w przyszłym sezonie awansują do niej dwie najlepsze drużyny I ligi.

Miał pan wpływ na dobór zawodników, którzy będą tworzyć drużynę w przyszłym roku?
Zarząd klubu konsultował ze mną decyzje kadrowe. Jak na I ligę mamy bardzo dobry skład. Od nowego sezonu będą się przecież liczyć KSM-y, czyli średnie meczowe poszczególnych zawodników, to według nich będzie się ustalać składy drużyn [suma KSM-ów w drużynie musi wynosić od 34 do 42 pkt – przyp. red.]. Liczę na dobrą postawę Antonio Lindbaecka, mam nadzieję, że będzie liderem drużyny, który będzie punktować na każdym torze.

Po dwóch sezonach spędzonych w klubach drugoligowych do drużyny wraca wychowanek Roman Chromik. Jak pan ocenia jego szanse na skuteczną jazdę w I lidze?
To 29-letni, więc stosunkowo młody jeszcze zawodnik, który może w żużlu sporo zwojować. Jeśli odpowiednio przygotuje się do sezonu i będzie miał dobry sprzęt, nie powinien odstawać od reszty drużyny. Jeśli będzie miał finansowe wsparcie, nie powinno być źle.

Jest też junior z Rosji – Loktajew. Tego w Rybniku jeszcze nie było!
Wychowankowie, którzy w ostatnich sezonach wyrośli z wieku juniora, przenieśli się do klubów II-ligowych. Wierzę, że naszych kolejnych juniorów Kamila Flegera i Mateusza Domańskiego stać na rywalizowanie z Loktajewem o miejsce w składzie drużyny.

Jak będzie wyglądać pana współpraca z trenerem szkółki Mirosławem Korbelem?
Podobnie jak dwa lata temu. Mam nadzieję, że Mirek, z którym zawsze dobrze się rozumiałem, wprowadzi mnie w tajniki szkolenia młodzieży, bo zamierzam się nim bliżej zainteresować. Mam z kolei nadzieję, że Mirek będzie nas wspierał w czasie meczów ligowych.

1

Komentarze

  • choinka Adamo ! 17 grudnia 2010 19:49kiedy TY wreszcie zmadrzejesz ???no Ja a z Mirkiem dobrze się rozumiecie hahaha śmiechu warte hahaha Wesołych Świat

Dodaj komentarz