Będzie dzieciątko na dzieciątko!

Dlaczego zdecydowałeś się na powrót do drużyny Rybnika?
Nie ma jak w domu. W swoim macierzystym klubie, na torze na którym człowiek uczył się żużla zawsze jeździ się najlepiej, dlatego, gdy otrzymałem propozycję z Rybnika nie musiałem się długo zastanawiać. Dwa ostatnie sezony spędziłem w drugoligowych klubach z Krosna i Krakowa, więc najwyższy czas, by wrócić na stare śmieci. Chciałem też wrócić do I ligi. Jazda na żużlu wciąż sprawia mi przyjemność, więc nie chciałem utknąć na dłużej w II lidze. Poza tym jeśli każdy mecz jeździ się praktycznie na wyjeździe to na dłuższą metę jest to jednak męczące.

Przez te dwa ostatnie sezony byłeś właściwie amatorem...
To nie tak. W II lidze też się jeździ za pieniądze. Jeśli zdobywasz dużo punktów tam też możesz zarobić choć oczywiście nie są to takie kwoty jak w I lidze czy ekstralidze. Bez pieniędzy ta zabawa nie miałaby sensu bo przecież przygotowanie czy remonty motocykli kosztują mniej więcej tyle samo, niezależnie od tego, czy jeździsz w I czy w II lidze. Nie ma innych części na każdą ligę. Klub z Krosna był bardzo dobrze zorganizowany, wszystko było poukładane i pieniądze zawsze były na czas. Nieco inaczej było w Krakowie, ale trzeba pamiętać, że dopiero w tym roku reaktywowano tam drużynę ligową.

Ale w twoim przypadku żużel to nie jedyne źródło utrzymania?
Od trzech lat pracuję jako kierowca w firmie transportowej z Jastrzębia Zdroju i jeżdżę dużymi ciężarówkami po całej Polsce. Mój szef Mieczysław Stachurski jest na szczęście bardzo wyrozumiały i mogę łączyć pracę z żużlem. Mam nadzieję, że w tym względzie nic się nie zmieni.

A jak wygląda na dziś twoje zaplecze sprzętowe?
W tym roku miałem dwa kompletne motocykle i jeden zapasowy silnik. Przygotowaniem silników GM bo na nich startuję od dłuższego czasu, zajmował się Henryk Romański, którego poznałem, gdy był jeszcze klubowym mechanikiem w Rybniku. Ze współpracy z nim jestem zadowolony i pewnie nadal będę ją kontynuował. Ale planuję też zakupić jeszcze jeden kompletny silnik u jakiegoś zachodniego tunera. Jeden z moich sponsorów, właściciel firmy Nikoltrans, zapewnił mnie, że jeśli tylko będę jeździł w Rybniku pomoże mi skompletować dobry sprzęt.

Nie obawiasz się powrotu do I ligi?
Nie. Stać mnie jeszcze na dobrą jazdę w I-ligowym zespole. Powalczę o miejsce w składzie drużyny i postaram się w niej zadomowić. Chciałbym być silnym punktem zespołu. Do sezonu tak, jak w poprzednich latach będę się przygotowywał głównie indywidualnie, razem z Patrykiem Pawlaszczykiem. Teraz, gdy jest śnieg często razem biegamy na nartach; taki trening bardzo dużo nam daje. Będę też oczywiście chodzić na niektóre zajęcia z chłopakami z Rybnika. Cieszę się, że trenerem został Adam Pawliczek. Razem na torze w Rybniku nie raz pokonaliśmy dużo silniejsze pary, zwłaszcza w czasach, gdy ja byłem jeszcze juniorem. Potem trochę żeśmy się mijali bo albo on jeździł poza Rybnikiem, albo ja. Wierzę, że nasza współpraca będzie się dobrze układać.

A jakie masz plany na zbliżające się święta?
Święta zawsze spędzamy rodzinnie. Tym razem plany są uzależnione wyłącznie od mojej żony, która lada dzień może wylądować na porodówce. Wszystko wskazuje na to, że urodzi syna, więc może będzie dzieciątko na dzieciątko. To nasze pierwsze dziecko więc oboje jesteśmy tym mocno przejęci. W święta generalnie zbyt wiele nie jem, ale na tradycyjną zupę fasolową i karpia już mi leci ślinka.

Komentarze

Dodaj komentarz