Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie dramatycznego kuligu

Przypomnijmy, że wczoraj tuż przed godz. 17 na ulicy Kościuszki, siedmioletnia dziewczynka została ciężko ranna podczas kuligu. W sanki ciągnione przez dwa psy husky uderzył jadący z naprzeciwka samochód mitsubishi. Dziecko w bardzo ciężkim stanie trafiło najpierw do wodzisławskiego szpitala, a następnie do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach-Ligocie. Lekarze nie chcą udzielać informacji na temat jej stanu zdrowia.

Jak wynika z ustaleń policji, przed zaprzęgiem jechał samochodem 42-letni ojciec dziewczynki, z kolei za kierownicą mitsubishi siedział 23-letni mieszkaniec Czyżowic. Jak przekazała policja, prawdopodobnie wystraszył się psów na drodze, stracił panowanie nad kierownicą i wpadł w poślizg. Obaj uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi.

- Zostaną przesłuchani w tej sprawie, dzisiaj właśnie rozpoczęliśmy śledztwo w sprawie zdarzenia, w którym ciężki uszczerbek na zdrowiu poniosła małoletnia dziewczynka - powiedział nam przed chwilą Rafał Figura, zastępca prokuratora rejonowego w Wodzisławiu.

Dzisiaj tragiczne wydarzenie w Turzy Śląskiej jest szeroko relacjonowane i komentowane w ogólnopolskich mediach, także z tej racji, że tuż przed świętami do podobnego wypadku doszło w Sączowie, również na Śląsku. Dlaczego rodzice organizują dzieciom tak niebezpieczne wyprawy i narażają je niebezpieczeństwo?

- Bo niestety nie potrafią wyciągnąć wniosków z wypadków, a apele policji są jak groch o ścianę. Jesteśmy społeczeństwem, które nie słucha przestróg czy napomnień. Ile dzieci jeszcze musi ucierpieć, żeby w końcu dorośli przestali im organizować takie zabawy na drogach? - pyta komisarz Mariusz Zieliński z wodzisławskiej drogówki.

Ulica Kościuszki to odnoga od ulicy Bogumińskiej (drogi krajowej) w Turzy Śląskiej. Można nią dojechać m.in. do Łazisk Rybnickich i Godowa, służyła też jako skrót z powodu budowanej na tym terenie A1.

- Jest to droga średniego natężenia, przy której jakby nie było stoi kilkadziesiąt posesji. Nie jest to jakaś droga polna czy małego ruchu - mówią policjanci.

Na drogach publicznych kuligów urządzać nie wolno. Grozi za to mandat. Niestety, taka kara byłaby jeszcze najłagodniejszą w obliczu tak dramatycznego wypadku, w którym ciężko ranna została siedmioletnia dziewczynka.

Więcej na ten temat napiszemy w środowym wydaniu "Nowin".

 

1

Komentarze

  • stif dramatyczny kulig 05 stycznia 2011 23:34uważam że całą winę za wypadek ponosi ojciec tej dziewczynki,a nie ten młody człowiek

Dodaj komentarz