Trzech Króli to szczególne święto – mówi ojciec Konrad Duk / Marcin Domański
Trzech Króli to szczególne święto – mówi ojciec Konrad Duk / Marcin Domański
Jutro po raz pierwszy od ponad 50 lat dzień Trzech Króli będzie wolny od pracy. Jakie to było święto?
Szczególne, obchodzone od najdawniejszych czasów i traktowane przez naszych ojców z ogromnym szacunkiem. Nawet jak zostało zniesione i mój ojciec musiał iść do pracy, to czekaliśmy, aż wróci, by świętować razem z nim. Dobrze, że Trzech Króli wróciło. Z dzieciństwa pamiętam związane z nim tradycje. Były nieco podobne do lanego poniedziałku. Tego dnia dzieci i dorośli przebierali się za mędrców ze Wschodu i chodzili po domach z życzeniami. Już od Bożego Narodzenia przygotowywaliśmy stroje i zbieraliśmy sadze, bo jeden z mędrców był Murzynem. Kadzidło robiliśmy z puszek po konserwach, najlepsza była „Turystyczna”.

Jaki był sens tej zabawy?
Dzień Objawienia Pańskiego łączył się ściśle z Bożym Narodzeniem, ale nie tylko. Jednoczył nas także z naszymi braćmi w wierze, grekokatolikami i prawosławnymi, którzy właśnie tego dnia obchodzą Boże Narodzenie. Wiem, że nieraz mieli nawet żal do Kościoła rzymskokatolickiego, że nie obchodzimy Trzech Króli tak jak oni. Pracowałem na Białorusi, więc wiem, że jej mieszkańcy, choć wychowani w komunizmie, potrafili pięknie uczcić ten dzień, mimo że musieli iść do pracy.

Trzej Królowie kojarzą nam się z darami. Kto kogo w to święto obdarowywał?
Przebrani za Trzech Króli kolędnicy chodzili z życzeniami i z pieśniami po domach. Ludzie w moich stronach przyjmowali kolędników z radością, częstowali ciastem, ciastkami, pączkami, dawali datki. Nieraz nam młodym udało się na jakąś wycieczkę zaoszczędzić. To były biedne czasy.

A jak będzie obchodzone to przywrócone święto w księdza parafii?
Ten dzień pod względem liturgicznym będzie równy niedzieli. Msze odprawimy tak jak w niedzielę, od godz. 5.15 do godz. 17. Ludzie bardzo to sobie cenią.

Komentarze

Dodaj komentarz