Przemysław Plucik prezentuje strzykawkę do znakowania psów i elektroniczny czytnik / Wacław Troszka
Przemysław Plucik prezentuje strzykawkę do znakowania psów i elektroniczny czytnik / Wacław Troszka
Od początku tego roku wszystkie psy ze schroniska, które znajdą nowy dom, są znakowane.
W poniedziałek oznakowano pierwszych czterech szczęściarzy. Zwierzakom, które znajdą nowego właściciela, weterynarze wstrzykują pod skórę w okolicach szyi niewielki czip będący nośnikiem specjalnego kodu, czegoś w rodzaju numeru identyfikacyjnego. Ten numer i przyporządkowane mu informacje o psie i jego panu znajdą się w dokumentacji schroniska oraz w największej w Europie międzynarodowej bazie danych „Safe animal”. Sam czip ma wielkość może jednej trzeciej zapałki i mieści się we wnętrzu dość grubej igły. Przemysław Plucik, dyrektor schroniska, zwraca uwagę, że pomysł wyszedł od placówki. Niestety, nie zainteresowała się nim żadna z 18 gmin, z którymi schronisko ma podpisaną umowę na bieżące wyłapywanie wałęsających się czworonogów.
– Przeznaczyliśmy na to 23 tys. zł, które w ramach odpisu procenta z podatku otrzymało nasze Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Na razie mamy 700 czipów. Każdy tkwi w jednorazowej strzykawce, do której jest komplet naklejek z kodem paskowym. Będziemy je wklejali do książeczki zdrowia psa i naszej ewidencji – mówi Przemysław Plucik. Jak dodaje, czipy są już znormalizowane, więc jeśli pies się zagubi, każdy weterynarz czy pracownik innego schroniska będzie mógł odczytać numer ewidencyjny za pomocą czytnika i sprawdzić, kto jest właścicielem czworonoga. – Mam nadzieję, że dzięki temu coraz więcej psów będzie wracało do swoich właścicieli. Sytuacja się właściwie odwróci, bo to nie właściciele będą szukali swoich psów, ale one ich – komentuje kierownik rybnickiego schroniska.
Wszystkie osoby posiadające psy mogą go oznakować odpłatnie w każdej lecznicy dla zwierząt. To zresztą będzie warunek np. wydania paszportu dla naszego pupila, jeśli zechcemy zabrać go za granicę. Znakowanie psów łączy się z kosztami, bo to nie tylko zakup sprzętu i czipów, ale również miesięczne opłaty za korzystanie z międzynarodowej bazy danych. Dlatego od nowego roku koszty adopcji psa ze schroniska wzrosły z 30 zł do 40 zł. Od stycznia do końca listopada zeszłego roku rybnickie schronisko opuściły 624 psy. Średnio adoptowane są tu dwa zwierzaki dziennie. Patologii w relacjach ludzie – zwierzęta jest wiele. Np. wiele osób nie szuka psów, które zaginęły. Co gorsza, ludzie coraz częściej oddają własne psy jako przybłędy. Większość udaje się jednak zdemaskować.
Niektórzy przestają udawać, gdy w czasie załatwiania formalności dowiadują się, że pojawią się u nich strażnicy miejscy, którzy przepytają sąsiadów, czy nie wiedzą, do kogo może należeć owo zwierzę. W innych przypadkach prawda wychodzi na jaw po takim krótkim śledztwie. – Często widać ją na pierwszy rzut oka. Ktoś twierdzi, że to obcy pies, choć zwierzę się do niego łasi. Czasami ktoś taki przywozi dużego psa własnym samochodem, i to bez kagańca. Sam nigdy bym nie wziął obcego dużego stworzenia do auta, bo przecież nigdy nie wiadomo, jak zareaguje na jazdę samochodem – mówi Przemysław Plucik. Kompleksowym rozwiązaniem psiego problemu mogłoby być obowiązkowe znakowanie czworonogów, ale tu potrzebne jest rozwiązanie ustawowe. Gminy takiego obowiązku wprowadzić nie mogą.

Komentarze

Dodaj komentarz