Czy jadąc do Katowic autostradą A1, wybrać węzeł Bełk, czy nowo otwarty Rowień? Przetestowaliśmy oba odcinki. Wyjeżdżaliśmy spod redakcji Tygodnika Regionalnego „Nowiny” (ulica Wyzwolenia) i za punkt docelowy obraliśmy rondo przy katowickim Spodku w samym sercu stolicy Śląska.
Do Katowic jedziemy nowym odcinkiem A1, czyli przez żorski Rowień. Zerujemy licznik samochodu. Przez dwa ronda, przy stacji BP oraz ulicy Żorskiej, przejeżdżamy bez czekania! Czyżby wszyscy siedzieli już w sklepach? Niemiłe zaskoczenie przy Media Markcie – droga dziurawa jak ser i obawiamy się o zawieszenie.
Dojeżdżamy do Rownia, a tu fatalne oznakowanie. Kto nie ma orientacji albo nawigacji satelitarnej, może się pogubić. Nie ma znaku na Katowice, tylko na Gliwice! Skręcamy w wjazd na węzeł w Rowniu. Dopiero po kilkunastu metrach pojawia się tablica „Katowice”! Droga strasznie wąska, do dyspozycji mamy tylko jeden pas. W dodatku nie świeci ani jedna latarnia, mimo że jest już po godzinie 17! Po pokonaniu jedenastu kilometrów wjeżdżamy na autostradę. Latarnie zaczynają świecić dopiero po sześciu kilometrach! Trochę późno... Na katowickim rondzie jesteśmy po przejechaniu 58,7 kilometra. Jechaliśmy w sumie godzinę.
Wracamy węzłem Bełk. Przejechanie części autostradowej zajmuje nie więcej niż pół godziny. Po pokonaniu 40 kilometrów zjeżdżamy z autostrady. Uwaga, po otwarciu węzła Rowień pogorszyło się oznakowanie zjazdu na Bełk. Wcześniej po prostu autostrada kończyła się na węźle Bełk i nie było innej możliwości. Teraz trzeba kierować się na Rybnik i Rudę Śląską (tak mówi znak). W przeciwnym razie wyjedziemy w Żorach.
Po zjechaniu z autostrady... wleczemy się. W rezultacie, jak się później okazuje, pokonanie 10-kilometrowego odcinka zajmuje tyle samo czasu jak przejazd autostradą! W Przegędzy stoi fotoradar, ale nie musimy się nim przejmować, bo nasz prędkościomierz pokazuje znacznie mniej niż dopuszczalna prędkość! O pięćdziesiątce na liczniku możemy pomarzyć. W Przegędzy zaczyna się korek. Okazuje się, że to tir blokuje jeden pas. Po pokonaniu 51 kilometrów wjeżdżamy na ulicę Wyzwolenia w Rybniku.
Wniosek jest prosty – jadąc z centrum Rybnika, lepiej wybrać węzeł Bełk. Jest po prostu bliżej i droga Rybnik – Katowice jest o blisko osiem kilometrów krótsza. Mamy wrażenie, że jest on lepiej przygotowany, dobrze oświetlony i nieźle utrzymany jeśli chodzi o odśnieżanie. Żorski jest jeszcze niedopracowany (brak oświetlenia i zwężenia). Oczywiście, jeśli jedziemy z Boguszowic czy Gotartowic, bliżej będziemy mieli do węzła Rowień.
Korzystajmy z węzłów w Rowniu i w Bełku, dopóki przejazd autostradą jest darmowy. Kiedy na autostradzie staną bramki i za przejazd 50-60-kilometrowym odcinkiem zapłacimy 8 czy 10 złotych, wtedy większość z nas przeprosi się ze starą, poczciwą wiślanką.
Komentarze