Gminy szukają oszczędności
Oszczędności szukają nie tylko przedsiębiorcy, ale także samorządy. O ile jednak ci pierwsi mogą sobie pozwolić na zdecydowane posunięcia, to już w przypadku gmin jest to nie do pomyślenia.
Prawdziwą sensacją w Wodzisławiu stał się dokument opracowany przez komisję ds. racjonalizacji szkół i przedszkoli w mieście, którą tworzyli przedstawiciele wydziału edukacji, kuratorium, dyrektorów szkół oraz rady miasta. Opracowane materiały wskazują bowiem na likwidację m.in. szkół podstawowych nr 1, 4 i 8, Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 5 w Radlinie II oraz Gimnazjum nr 4 w dzielnicy Wilchwy. Po ujawnieniu tego dokumentu telefony w urzędzie miasta się urywały.
– O żadnych decyzjach nie ma mowy. W oparciu o analizę demograficzną i finansową rozpatrujemy po prostu różne warianty na przyszłość, może się jednak okazać, że w ogóle nie będzie woli radnych w tej kwestii. Przyglądamy się wszystkim placówkom, gdybyśmy jednak patrzyli tylko na pieniądze, to rozważalibyśmy zamknięcie tych najdroższych – mówi Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia. Zapewnia, że w przypadku każdej z placówek będzie brana pod uwagę jej rola w środowisku, a wszystkie decyzje będą konsultowane.
– W tym roku wchodzi w życie zmiana w ustawie o finansach publicznych, która obliguje samorządy do tego, aby wydatki nie były większe od dochodów. Stąd wiele gmin dokonuje cięć. Oszczędności trzeba szukać wszędzie, z drugiej strony wiemy też, jakie są wskaźniki urodzeń. Roczniki wyżu wychodzą ze szkoły, sześciolatki idą do szkół – mówi Eugeniusz Ogrodnik, wiceprezydent Wodzisławia.
W podobnej sytuacji są władze gminy Czerwionka-Leszczyny. Tutaj z kolei przymierzają się do oszczędności w szkolnych kuchniach. Zaalarmował nas o tym jeden z Czytelników, posyłając e-maila z informacją, że do szkół ma być dowożony catering. – Mam niestety złe doświadczenia z cateringiem, obiady były zimne, niesmaczne i drogie – pisze autor listu.
Hanna Piórecka-Nowak, rzeczniczka prasowa Urzędu Gminy i Miasta w Czerwionce-Leszczynach, uspokaja, że podobnie jak w Wodzisławiu szukając oszczędności, gmina analizuje sytuację. – Na razie nie ma mowy o żadnych decyzjach. Jeśli jednak chodzi o catering, to myślę, że żadnej zbrodni byśmy nie popełnili, bo jest on stosowany już w Rybniku, Jastrzębiu czy Knurowie – mówi Piórecka-Nowak.
Dodaje, że gmina zaproponowało pracownikom szkolnych kuchni, aby wydzierżawiły pomieszczenia i wykonywały usługi na rzecz gminy. Jeśli zaś jakaś firma zostałaby wyłoniona w przetargu, to również pod warunkiem, że zatrudni obecny personel.
1

Komentarze

  • kucharka Wszędzie rządzi pieniądz!!! 08 lutego 2011 14:25Witam! Jestem pracownikiem szkolnej kuchni w Rybniku. To okropne, co zamierzają władze miasta. Nie dość, że pracę może stracić duża ilość osób, to w dodatku nikt nie spyta ani rodziców ani samych "poszkodowanych", w tym wypadku dzieci, czy chciałyby jeść posiłki cateringowe. Wszyscy wiemy, że nie cieszą się one pochlubnymi opiniami, choćby z racji tego, iż żadne dziecko nie dostanie dokładki a jedzenie dość często jest letnie, bo sporo wcześniej przygotowane. Nie wspomnę tu już o cenie za obiad cateringowy, która jest czasem o 100% wyższa od ceny obiadu szkolnego. Gdzie jest polityka prorodzinna? Gdzie pomoc rodzicom, bo w końcu w finale, to właśnie im kładzie się kłody pod nogi. Smutne, że takimi metodami oszczędza się na budżecie gminnym. Pozdrawiam

Dodaj komentarz