Iza Baumgart wraz ze swoją córką. Obie zmagają się z ciężką chorobą / Iza Salamon
Iza Baumgart wraz ze swoją córką. Obie zmagają się z ciężką chorobą / Iza Salamon
Wierzę, że dzięki wsparciu dobrych ludzi mnie i mojej córce uda się wygrać walkę ze straszną chorobą – mówi Iza Baumgart.
Iza Baumgart przez wiele lat pracowała w szpitalu. Pomagała ludziom, jak mogła, choć życie nigdy jej nie oszczędzało. Najpierw wtedy, kiedy została sama z dwojgiem małych dzieci, a potem usłyszała okrutną diagnozę: rak. Jakby tego było mało, jej 18-letnia obecnie córka Ramona też ciężko zachorowała na stwardnienie rozsiane. Ola Hałas z Niewiadomia, koleżanka pani Izy, nie może uwierzyć, że życie może tak ciężko doświadczać jednego człowieka. – Na Izę spada cios za ciosem. Sama biedna walczyła z chorobą, nim nasza klasa z liceum zorientowała się, w jakiej jest potrzebie. Nie wiem, jak ona sobie z tym wszystkim daje radę. Nie użala się nad sobą, jeszcze innych pociesza – zastanawia się pani Ola.
Choroba pani Izy wstrząsnęła wieloma ludźmi. Znajomi są dla niej pełni współczucia i starają się pomóc chociażby SMS-em ze słowami otuchy. – Iza to wspaniały człowiek. Koleżeńska, przyjacielska, wspaniała matka, sumienny pracownik. Cały nasz szpital jest razem z nią, myślami i sercem – mówi Wiesława Serwotka, kierowniczka działu fizjoterapii w rydułtowskim szpitalu. – Zastanawiamy się nad zorganizowaniem jakiegoś koncertu dobroczynnego, żeby wesprzeć Izę materialnie. Nie możemy tak bezczynnie czekać i patrzeć – mówi jedna z jej koleżanek. O ciężko chorej kobiecie pamięta również ksiądz Bogdan Rek z parafii św. Jerzego, który jest także kapelanem w szpitalu. Zorganizował zbiórkę pieniędzy i ciągle wspomina o pani Izie w modlitwie. – Jesteśmy razem z nią w tych trudnych chwilach – powiedział nam ksiądz Rek.
Gdyby nie ciężka choroba, pani Iza byłaby szczęśliwa. Ma dwoje wspaniałych dzieci, w wychowaniu których pomagała jej rodzina, dobrą pracę. Niestety, straszna diagnoza lekarzy zapoczątkowała pasmo cierpień związanych nie tylko z chorobą, ale i brakiem pieniędzy na leczenie. – Zaczęło się dwa lata temu od kontroli endokrynologicznej. Myślałam, że mam chorą tarczycę. Od dłuższego czasu źle się czułam, byłam bez sił, co jest do mnie niepodobne. Potem wydarzenia potoczyły się szybko: Gliwice, Zabrze, Wrocław. Operacja laserowa, chemioterapia, radioterapia, fototerapia. W końcu okazało się, że to chłoniak – mówi Iza Baumgart. Stara się nie tracić nadziei. – W każdej rodzinie jest jakiś krzyżyk, większy lub mniejszy. Należy z pokorą przyjmować to, co nas w życiu spotyka – zamyśla się chora kobieta.
Jej dzieci studiują. Starszy Dennis germanistykę w Raciborzu, a córka kosmetologię w Rybniku. Mieli inne plany, oboje wybierali się na studia do Wrocławia. Syn ze względu na chorobę mamy chciał być bliżej, a córce plany pokrzyżowała też niestety choroba. – Jestem niezmiernie wdzięczna moim rodzicom, dzieciom, cioci Jadwidze, wujkowi Norbertowi, mojej klasie z liceum, pracownikom szpitala i wszystkim krewnym czy znajomym za wszelką pomoc. Dzięki nim mam w sercu wiarę, że uda mi się wygrać walkę z chorobą – dodaje pani Iza.
2

Komentarze

  • EWA Pozdrawiam Panie serdecznie życzę szybkiego 19 stycznia 2011 09:39Pozdrawiam Panie serdecznie życzę szybkiego powrotu do zdrowia - w co bardzo wierzę. Jestem z Wami i trzymam kciuki !
  • Jola Janoszek-Kies Izunia chcilam cie serdeczinie pozdrowic 14 stycznia 2011 23:54Izunia chcilam cie serdeczinie pozdrowic i cala twoja rodzine ,moja cörka siedem lat temu byla operowana na guza mözgu ,narazie jest wszystko w porzadku ale czas pokaze,serdecznie wspölczuje ci i twojej cörce i zycze wam wszystkiego dobrego ,wspominam nasze ostatnie spotkanie klasowe i cala nasza podstawöwke.

Dodaj komentarz