Arkadiusz Grządziel rozpoczął swą najważniejszą i najtrudniejszą górską wyprawę / Wacław Troszka
Arkadiusz Grządziel rozpoczął swą najważniejszą i najtrudniejszą górską wyprawę / Wacław Troszka
Arkadiusz Grządziel, himalaista i ratownik górniczy z kopalni Chwałowice, wyruszył w piątek na podbój ośmiotysięcznika Broad Peak. To dwunasty szczyt świata.
Rybniczanin jest uczestnikiem wyprawy Polskiego Związku Alpinizmu, która liczy dziewięć osób. Dowodzi nimi Artur Hajzer. Ekipa chce zdobyć Broad Peak (8047 m n.p.m.) w paśmie Karakorum w Pakistanie. Zimą jeszcze nikomu się to nie udało, choć próbowali Polacy (dwukrotnie), Włosi, Hiszpanie i Kanadyjczycy. Zaplanowane na przełom lutego i marca zdobycie Broad Peak to pierwszy etap przedsięwzięcia pod hasłem Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015. Jego plan zakłada zimowe wejścia na pięć niezdobytych zimą ośmiotysięczników, w tym na piekielnie trudny szczyt K2. Dla rybniczanina to czwarta wyprawa w góry wysokie. Jak mówi, największym problemem w drodze na Broad Peak są tęgi mróz i koszmarne wichury. Temperatury są średnio o 20 proc. niższe niż w Himalajach nepalskich, a wiatry dużo silniejsze
W czasie ostatniej zimowej próby zdobycia Broad Peak najniższa odczuwalna temperatura wyniosła minus 70 stopni(!) C. – Mocną stroną jest doskonała prognoza pogody, w którą zainwestowano niemałe pieniądze. Przez większą część zimy wiatr wieje tam z prędkością od 150 do 200 km na godzinę, ale na przełomie lutego i marca mają być okna pogodowe, gdy powieje poniżej 100 km na godzinę. Do tego czasu musimy się zaaklimatyzować i zaporęczować, czyli zamocować blisko pięć km lin niezbędnych w czasie wspinaczki. Główna baza będzie na wysokości 4700 m, założymy też cztery obozy. Ostatni biwak, szturmowy, rozbijemy na wysokości 7600 m. To stamtąd przypuścimy atak na szczyt. Jeśli wejdzie nań jeden dwuosobowy zespół, to będzie międzynarodowy sukces i przełom – mówi Arkadiusz Grządziel.
Jeszcze nie wiadomo, kto zaatakuje szczyt. Wszystko będzie zależało od tego, jak potoczą się losy wyprawy. Jej pierwszych czterech uczestników jest w Pakistanie już od blisko trzech tygodni. Przygotowują bazę, do której resztę ekipy i zapasy jedzenia przetransportuje wojskowy helikopter Mi-18. Arkadiusz Grządziel podkreśla, że nigdy nie brał udziału w tak dobrze zaplanowanej, ale też tak długiej wyprawie. Wiosną cały zespół był już na innym, trudniejszym ośmiotysięczniku w tym rejonie, na Nanga Parbat. – Zwykle po dwóch miesiącach wszyscy mają siebie nawzajem dość, tu o niczym takim nie ma mowy. Znamy się już jak łyse konie i wiemy, kogo na co stać – mówi rybniczanin. Wiosną nie tylko zdobyli szczyt, ale też zaporęczowali też całą górę, z czego później korzystały inne wiosenni wspinacze.
Nad indywidualnym przygotowaniem kondycyjnym czuwał dr Zbigniew Borek z katowickiej AWF. Były też zajęcia z psychologiem sportowym. Teraz w gronie uczestników wyprawy jest dr Robert Szymczak, jeden z najlepszych specjalistów medycyny wysokogórskiej na świecie. Przedsięwzięcie wsparły Ministerstwo Sportu i Turystyki, Fundacja im. Jerzego Kukuczki oraz liczni sponsorzy, dzięki czemu śmiałkowie mają najlepszy dostępny sprzęt. W domach będą na nich czekali bliscy. Arkadiusz Grządziel ma żonę, 10-letniego syna Adasia i siedmioletnią córkę Zosię. – Zdobycie góry jest bardzo ważne, ale nie za wszelką cenę, bo musimy wrócić do swoich rodzin – deklaruje rybnicki himalaista. Z rodziną będzie się kontaktował przez telefon satelitarny. Przebieg wyprawy można śledzić na stronie internetowej (www.polskihimalaizmzimowy.pl).

Komentarze

Dodaj komentarz