Łukasz Polański, Paweł Rusek i Bartosz Gawryszewski – chyba nie tak wyobrażali sobie ten sezon / Wacław Troszka
Łukasz Polański, Paweł Rusek i Bartosz Gawryszewski – chyba nie tak wyobrażali sobie ten sezon / Wacław Troszka
Już tylko sukces w rozgrywkach Ligi Mistrzów może sprawić, że w bieżącym sezonie siatkarze Jastrzębskiego Węgla będą mieli okazję do rehabilitacji za słabą postawę na krajowym podwórku.
Kibice Pomarańczowych łudzili się, że okazją do zatarcia fatalnych wspomnień z ligowego sezonu będzie finałowy turniej rywalizacji o Puchar Polski.
Nic z tego. Jastrzębianie w ćwierćfinale przegrali z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3 i szybciej niż się spodziewali wrócili do domów. Broniący trofeum zawodnicy Jastrzębskiego Węgla kolejny raz udowodnili, że najwięcej kłopotów sprawiają sobie sami. W pojedynku z ekipą z Opolszczyzny znów popełnili zbyt wiele indywidualnych błędów, by myśleć o nawiązaniu wyrównanej gry z drużyną, której aspiracje sięgają w tym roku mistrzostwa kraju. Zanim podopieczni trenera Lorenzo Bernardiego uporządkowali swoją grę, przegrywali już 0:2. Udało im się wprawdzie wygrać trzeciego seta, ale już w następnym kędzierzynianie szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagę (20:12) i mimo rozpaczliwego pościgu wciąż jeszcze aktualnych wicemistrzów kraju doholowali ją do końca.
– Zagraliśmy źle przede wszystkim w ataku, a bez tego elementu trudno jest w siatkówce wygrywać. Dużo lepiej było w trzecim i czwartym secie. W tym ostatnim jednak przewaga przeciwnika była już zbyt duża, żeby wygrać tę partię. Obudziliśmy się zbyt późno – przyznał po meczu trener Bernardi.
Rozczarowania szybkim odpadnięciem z rywalizacji o Puchar Polski nie krył też prezes klubu Zdzisław Grodecki.
– Pozostała nam walka o honor i zwycięstwa w następnych spotkaniach. Potrzebna jest determinacja w zespole. Zawodnicy nie mogą dopuścić do siebie myśli, że to już koniec sezonu. W ubiegłym roku zdobyliśmy puchar kraju po raz pierwszy w historii. Oczekiwanie na powtórkę byłoby zatem przesadą. Jednak liczyłem na to, że przejdziemy ZAKSĘ – przyznał sternik jastrzębskiego klubu.
Teraz jedyną okazją do odniesienia spektakularnego sukcesu na miarę oczekiwań licznych kibiców jest dobry występ w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Przez fazę grupową jastrzębianie przebrnęli dość łatwo. Teraz w pierwszej rundzie fazy pucharowej los skojarzył ich z niemieckim Unterhaching. Pierwszy mecz pomiędzy drużynami zostanie rozegrany we wtorek (8 lutego) w hali lodowiska Jastor.
– Plan minimum w LM został wykonany i jest szansa, by coś jeszcze w tych rozgrywkach zdziałać. Nie liczmy jednak na łatwą przeprawę, bo słabych rywali tam nie ma i po prostu trzeba walczyć – mówi prezes Grodecki.
Jednak na razie jastrzębianie muszą skoncentrować się na walce o ligowe punkty. W środę (26 stycznia) kończy się sezon zasadniczy PlusLigi. We własnej hali zespół Jastrzębskiego Węgla zmierzy się z Siatkarzem Wieluń, z którym niedawno męczył się w pierwszej rundzie pucharowych rozgrywek. Początek tego meczu o godz. 18. I od razu należy dodać, że nie jest to spotkanie o przysłowiową pietruszkę. Oba zespoły znalazły się w grupie ekip walczących o pozostanie w krajowej elicie. Dlatego punkty zdobyte w tym meczu mogą okazać się niezwykle cenne.

Komentarze

Dodaj komentarz