Złodzieje maszyn
Prokuratura rejonowa skierowała do sądu kolejny akt oskarżenia w sprawie szajki 38-letniego wrocławianina Artura T., która kradła z placów budów w naszym regionie m.in. koparki, ładowarki i spychacze.
– To dalszy ciąg dużej sprawy. Już wcześniej oskarżyliśmy 12 osób, które w 2009 roku grasowały na terenie Polski południowej. Policja rozbiła szajkę w październiku 2009 roku, ale wciąż prowadziła śledztwo i ustaliła sprawców kilku kradzieży w 2007 i w 2008 roku. Większości dokonano w okolicach Rybnika, w Czerwionce, Przegędzy i w Mikołowie – mówi prokurator Jacek Sławik. Ostatni akt oskarżenia obejmuje siedem osób, z których część już wcześniej usłyszała zarzuty udziału w innych kradzieżach. To m.in. siedzący w areszcie 35-letni Wojciech D. z powiatu rybnickiego (zdaniem śledczych to on był szefem grupy i przyjmował zlecenia od Artura T.), 25-letni żorzanin Marcin T. oraz urodzony w Knurowie 23-letni Łukasz W.
Mechanizm działania był taki sam: nocą wykwalifikowani złodzieje uruchamiali drogi ciężki sprzęt budowlany. Potem wywozili go w głąb kraju na specjalistycznych przyczepach. Łączna wartość zrabowanego sprzętu, o którym jest mowa w ostatnim akcie oskarżenia, wyniosła 553 tys. zł. Policja odzyskała prawie cały łup dzięki m.in. temu, że złodzieje zdradzili, co komu sprzedali. Poprzedni akt oskarżenia mówił o skradzionym sprzęcie wartym aż blisko 3,6 mln zł. Co ciekawe, złodzieje nie mieli problemów z kradzieżą nowoczesnych maszyn. Nie zdołali ukraść natomiast rosyjskiej ciężarówki kamaz, bo nie potrafili jej uruchomić.
– Ten sprzęt jest kiepsko zabezpieczony, co ułatwia zadanie rabusiom, którzy potem sprzedawali te drogie, często prawie nowe maszyny po atrakcyjnych cenach – mówi Jacek Sławik. Jak dodaje, złodzieje niczym nie gardzili. Zrabowali np. stopę spalinową do ubijania podłoża, agregat prądotwórczy i różne drobiazgi z pakamery.

Komentarze

Dodaj komentarz