Jak się okazuje, maska do nurkowania może służyć do różnych celów / Wacław Troszka
Jak się okazuje, maska do nurkowania może służyć do różnych celów / Wacław Troszka
Jedną z najbardziej zaskakujących spraw, jakimi ostatnio zajmowała się rybnicka prokuratura, była historia tzw. polskiego Niemca, który przyjechał do ojczyzny, by odebrać sobie życie.
Wszystko zaczęło się 15 sierpnia w Zwonowicach. W lesie w okolicach ul. Sumińskiej policjanci znaleźli opla vectrę bez tablic rejestracyjnych. Samochód był zamknięty. Już wcześniej zainteresowali się nim złodzieje, bo nie miał kół, a zamki w drzwiach były uszkodzone. W pobliżu znaleziono porzucone opony oraz śruby z odkręconych kół. Trudno było ustalić, jak długo samochód tam stał, ale podejrzewano, że wcześniej został skradziony. Okazało się jednak, że nie. Policjanci ustalili, że nigdy nie był zarejestrowany w Polsce. W środku znaleziono przedmioty świadczące o tym, że pochodzi najprawdopodobniej z Niemiec. W schowku była też karta wstępu do jakiegoś klubu wydana na Rafaela D. mieszkającego w Niemczech.
Przypuszczano, że auto należy do niego. Policjanci z Rybnika nawiązali więc kontakt z kolegami niemieckimi i dowiedzieli się, że ów pan jest właścicielem opla, urodził się w 1980 roku w Polsce, a pochodzi ze Zwonowic. Przez pierwszych dziewięć lat życia mieszkał w Zwonowicach, potem w Rybniku, a następnie razem z rodzicami wyjechał do Niemiec. Rodzina osiedliła się w jednym z miast Zagłębia Ruhry. Niemiecka policja poinformowała też, że Rafael D. znajduje się na liście osób zaginionych, których się poszukuje, w dodatku mógł popełnić samobójstwo. Takie sugestie przekazała stróżom prawa rodzina 30-latka, której pozostawił list pożegnalny. Napisał w nim, że zamierza zakończyć swoje życie, ale zrobi to w miejscu odległym i w taki sposób, by rodzina już go nie zobaczyła.
W tej sytuacji postanowiono przeszukać kompleks leśny, w którym znaleziono auto. Nie było tam jednak żadnych śladów czy przedmiotów, które mogłyby mieć związek z tą sprawą. Dopiero 12 września dwóch grzybiarzy dokonało makabrycznego odkrycia. Daleko od miejsca, w którym stał samochód, natknęli się na zwłoki mężczyzny. Leżały w zaroślach. – Ciało było ubrane w gumowy kombinezon. Twarz zakrywała maska do nurkowania obejmująca całą głowę, podłączona do niewielkiej butli gazowej. Butla była pusta, ale sądząc po opisie, znajdował się w niej azot – mówi Jacek Sławik, prokurator rejonowy w Rybniku. Jak sprawdzono, mężczyzna nigdy nie nurkował, a maskę zakupił jeszcze w Niemczech.
Było lato, więc zwłoki znajdowały się już w znacznym stopniu rozkładu, co uniemożliwiało ich identyfikację. Obok jednak leżał plecak, a w nim kilka przedmiotów osobistych. Najbliżsi 30-latka stwierdzili, że należały do Rafaela D. By zidentyfikować ciało, konieczne były badania DNA. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było uduszenie w wyniku oddychania prawdopodobnie azotem. Jak powiedzieli nam specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej, śmierć nastąpiła stosunkowo szybko. Prokuratura nie ustalała powodów, z jakich Rafael D. odebrał sobie życie.

Komentarze

Dodaj komentarz