Biznes na kalekach

Wolny rynek zarabia na niepełnosprawnych i najbardziej chorych, a dofinansowanie z NFZ nieraz okazuje się iście niedźwiedzią przysługą!
Limity Narodowego Funduszu Zdrowia od lat są takie same, a ceny sprzętu rehabilitacyjnego i środków pomocniczych wciąż idą w górę. Wolny rynek zarabia na chorych, którzy nie mają gdzie szukać pomocy i nieraz płacą ciężkie pieniądze z własnego portfela. Nieraz też dofinansowanie NFZ okazuje się iście niedźwiedzią przysługą. Fundusz nie zapewnia wystarczającej stawki na zakup pieluchomajtek, za to zrefunduje choremu maść na odleżyny spowodowane leżeniem w mokrym pampersie. Zarówno chorzy, jak i ich opiekunowie mogą bez końca wyliczać takie paradoksy. Zarówno chorzy, jak i ich opiekunowie mogą bez końca wyliczać takie paradoksy. Handlujący sprzętem medycznym przyznają, że walka na rynku jest straszna, dlatego też nikt nie chce ujawnić swojego nazwiska.
– Ostatnio rozmawiałam ze starszym człowiekiem, który specjalnie jechał z Wodzisławia do Rybnika do NFZ, po dofinansowanie do szkieł w okularach. Okazało się, że na ten rodzaj soczewek należy mu się z funduszu 8 zł. Tak się zdenerwował, bo na samą podróż wydał kilka razy więcej! – mówi jeden z naszych rozmówców. Maria Michalik, której mąż zmarł trzy lata temu, wspomina horror związany przede wszystkim z brakiem informacji. Nikt jej nie powiedział, że obłożnie choremu należy się dofinansowanie do zakupu pampersów dla dorosłych. Kiedy w końcu się o nie wystarała, okazało się, że nie przysługuje ono na czas pobytu w szpitalu, na który w tym momencie spada obowiązek zapewnienia pacjentowi tzw. środków pomocniczych.
– Kiedy jednak mąż trafił kolejny raz na kilka tygodni do szpitala, siostra na oddziale najpierw zapytała, czy mam pampersy, bo oni nie mają. Kolejnym absurdem była refundowana proteza, którą małżonek dostał niedługo po amputacji nogi. Była tak ciężka, że zdrowy by jej nie udźwignął, a cóż dopiero osłabiony, schorowany człowiek! Czy nie są to wyrzucone pieniądze w błoto? – denerwuje się kobieta. Podobny horror przeżywają chorzy korzystający z worków stomijnych. – Schorzenia jelita grubego to choroby cywilizacyjne, coraz więcej osób na nie zapada, coraz więcej korzysta z worków. Tymczasem dofinansowanie nie zmienia się od wielu lat! Kiedyś ta stawka wystarczała na trzy miesiące, bo worek kosztował 3,3 zł. Teraz ceny worka wahają się od 8 do 9 zł w zależności od rodzaju – mówią w jednym ze sklepów medycznych.
Podobny problem dotyczy pieluchomajtek. – Nie ma szans, żeby obłożnie choremu wystarczyły dwa pampersy dziennie. Niestety limit z funduszu wynosi 63 zł i nie zmienia się od lat, a cena jednej sztuki waha się od 1,90 do 2,50 zł, w zależności od rodzaju – dodaje jeden z przedstawicieli handlowych. Absurdy się mnożą. Chory, który z reguły ma mało pieniędzy, leży w mokrym pampersie, na skutek czego robią mu się odleżyny. Co na to lekarze? – Najczęściej przepisują mu maść, która jest refundowana, ale z innej puli. To nie lepiej zwiększyć limit na pieluchomajtki? – pyta kobieta, która prowadzi sklep medyczny. Kolejny przykład to amazonki, którym należy się dofinansowanie do protezy piersi. Kiedy dowiadują się, że są chore na raka, najczęściej pod wpływem stresu chudną. W takim stanie, tuż po operacji, na wniosek do funduszu otrzymują pierwszą protezę. Na następną mogą liczyć za dwa lata.
Często jednak już po roku wracają do poprzedniej wagi, zdrowa pierś rośnie, a proteza okazuje się za mała. W efekcie cierpi kręgosłup. – Uważam, że amazonki w początkowym okresie po operacji powinny otrzymywać takie dofinansowanie co roku, inaczej muszą kupować nowe protezy za własne pieniądze – mówi Teresa Kroczek, prezes Wodzisławskiego Stowarzyszenia Amazonek. Pamiętajmy, że większość chorych to osoby starsze, z niską emeryturą lub rentą, których nie stać nawet na wykupienie wszystkich recept.

Czytaj też:
Ubywa pieniędzy
Jednak można
Urazy główną przyczyną kalectwa
Znamy problem

Komentarze

Dodaj komentarz