To nie był zawał


Wykazała ona, że górnik zmarł wskutek odniesionych urazów ciała. W OUG przesłuchano na tę okoliczność około 50 osób. Gdy sporządzona została opinia biegłego lekarza, kilka z nich zmieniło zeznania, ujawniając prawdziwy obraz zdarzeń.Wynika z nich, że poszkodowany doznał urazów ciała podczas niezgodnej z przepisami jazdy przenośnikiem taśmowym. Wskakując nań, nieszczęśliwie trafił na rozdarcie w taśmie transportowej, wskutek czego przeciągnięty został pomiędzy nią a prowadzącymi ją krążkami. Ratując się, zdążył jeszcze wyłączyć przenośnik przy pomocy linki awaryjnej.Poszkodowanego znaleźli inni górnicy. Wyciągnęli go z taśmociągu, udzielili pierwszej pomocy i przetransportowali rannego pod szyb. Tu zajął się nim lekarz, jednak po wywiezieniu na powierzchnię górnik zmarł. Obawiając się konsekwencji dyscyplinarnych za jazdę przenośnikiem, koledzy zmarłego podali wersję z zawałem serca. Zmowę milczenia i mataczenie przerwały wyniki sekcji zwłok.Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku zawiesił w czynnościach służbowych na rok sztygara zmianowego i nadgórnika. Zarzucił im brak nadzoru nad załogą oraz tolerowanie jazdy ludzi przenośnikami taśmowymi. Trzech górników z obsługi przyznało się do przeróbek sterowania przenośnikami. Ich sprawę rozpatrzy Wydział Grodzki Sądu Rejonowego w Wodzisławiu. Wobec pięciu innych osób zastosowano kary wynikające z regulaminu zakładowego. Dotkną one nadsztygara, kierownika oddziału, sztygara zmianowego elektrycznego, elektryka z tej zmiany oraz kierownika robót górniczych do spraw przygotówek. Odrębne postępowanie wyjaśniające prowadzi prokuratura.

Komentarze

Dodaj komentarz