Krzysztof Siudy razem z jednym ze swoich dzieci. Rodzina musiała się myć w miskach / Dominik Gajda
Krzysztof Siudy razem z jednym ze swoich dzieci. Rodzina musiała się myć w miskach / Dominik Gajda

Przez prawie dwa tygodnie ludzie mieli problem z wodą. Teraz woda jest, ale nie wiadomo na jak długo.
Przez prawie dwa tygodnie stare budynki przy ulicy Pocztowej w podraciborskiej Nędzy, należące do kolei, pozbawione były wody! Gmina dowoziła ją raz dziennie beczkowozami. Po interwencjach władz gminy i naszej redakcji w piątek późnym popołudniem wodę puszczono. Na jak długo? Tego tak naprawdę nie wiadomo. Sytuacja była dramatyczna. Problem dotyczy 10 budynków, w sumie kilkudziesięciu osób. W jednym mieszka rodzina, która prowadzi pogotowie opiekuńcze. W piątek pod dachem miała 10 dzieci, dwoje swoich i ośmioro z interwencji w wieku od czterech miesięcy do siedmiu lat! Jak mówi Krzysztof Siudy, który prowadzi pogotowie wraz żoną Katarzyną, w czwartek płynęła przez 1,5 godziny, dwa dni wcześniej podobnie.
– To koszmar! Kolej twierdzi, że ledwo usunie jedną awarię, pojawia się następna. I tak w kółko. Dzwonimy non stop, raz do Katowic, raz do Rybnika, bez większego rezultatu – mówił Krzysztof Siudy. W pierwszym tygodniu jeździli do znajomych po wodę. Kolej nie zadbała o dostawę. Tłumaczyła, że nie ma beczkowozu. W drugim tygodniu na Pocztową wreszcie przyjeżdżał beczkowóz, ale podstawiony przez gminę! – Nabieraliśmy wody do wszystkiego, co tylko mieliśmy w domu. A więc do misek, garnków, wiader, butelek. Tak, by było na mycie, gotowanie. Jak zabrakło wody, jechaliśmy do siostry. W takich warunkach nie da się żyć. Jak tu utrzymać higienę przy takiej grupie dzieci! W ciągu tych dwóch tygodni raz wykąpaliśmy dzieci, i to tylko dzięki temu, że spuściliśmy ciepłą wodę z bojlera – denerwował się pan Krzysztof.
Rodzina mieszka przy ulicy Pocztowej od dwóch lat. – I drugi rok są awarie. Pękają stare rury – dodawał pan Krzysztof. W piątek późnym popołudniem wodę wreszcie puszczono. Była przez weekend. – Nie wiemy, czy to już na stałe. Mamy nadzieję, że tak, ale mamy naprawdę kiepskie doświadczenia – mówiła w poniedziałek Katarzyna Siudy. Budynki są własnością PKP i to kolej dostarcza do nich wodę. – Wiele razy interweniowaliśmy w tej sprawie w PKP. Uważamy, że było to dręczenie ludzi. Przecież w tych budynkach mieszkają też dzieci! Daliśmy kolei ultimatum, więc woda popłynęła, ale tylko na chwilę. Jeśli kolej miała jakąś awarię, to mogła nas przynajmniej o tym poinformować, poprosić o jakąś pomoc – mówiła nam w piątek przed południem Anna Iskała, wójt Nędzy.
Rozwiązaniem jest przyłączenie budynków kolejowych do gminnej sieci. – Zdecydowałam, że podłączymy te budynki jeszcze w tym roku, na nasz koszt. Niestety, jest to proces, który potrwa – zapewniła nas pani wójt. Jolanta Michalska z oddziału gospodarowania nieruchomościami PKP SA w Katowicach twierdzi, że kiedy tylko nastąpiła awaria, koleje poprosiły o pomoc wodociągi. – Najważniejsze jednak, że woda już płynie – mówiła w poniedziałek. Dodała, że ciśnienie wody może być niższe. – Poprosiliśmy wodociągi o mniejsze ciśnienie, bo infrastruktura jest rzeczywiście stara – tłumaczy Jolanta Michalska. Dodaje, że kolej pozbywa się tych nieruchomości. Na razie sprzedała budynki przy ulicy Jesionowej w Nędzy. Budynki przy ulicy Pocztowej też mają być sprzedane.

Komentarze

Dodaj komentarz