Byli prezesi przed sądem
W piątek ruszył proces byłych prezesów Spółdzielni Mieszkaniowej „Orłowiec”, którzy są oskarżeni o działanie na jej szkodę.
Czesław M. oraz jego zastępczyni Iwona Z. nie przyznają się do winy. Podczas rozprawy skorzystali też z prawa odmowy odpowiedzi na pytania sądu oraz przedstawicieli spółdzielni. Odmówili również wypowiedzi dla mediów. Są oskarżeni o to, że w październiku 2009 roku podstępnie wprowadzili w błąd notariusza, twierdząc, że dalej mogą reprezentować spółdzielnię, choć 18 sierpnia zostali odwołani ze swoich funkcji i był już nowy zarząd. Prokuratura zarzuca im, że dwukrotnie wyłudzili od funkcjonariusza publicznego poświadczenie nieprawdy polegające na sporządzeniu dwóch aktów notarialnych o odwołaniu pełnomocnictw osobom zajmującym się przekształcaniem mieszkań. Tym samym mieli narazić Orłowiec na szkodę w wysokości ponad 38 tys. zł. Dlaczego udali się do notariusza jako przedstawiciele spółdzielni, skoro wcześniej zostali pozbawieni funkcji?
– Byłam wciąż wpisana do KRS i zdawałam sobie sprawę, że w dalszym ciągu jestem odpowiedzialna za majątek spółdzielni. Mam wydruki z gazet, które pisały wtedy, że spółdzielnia jest na skraju bankructwa. Nie chciałam odpowiadać za rozporządzenia majątkowe nowego zarządu – takie m.in. słowa padły z ust Ilony Z. Drugi zarzut dotyczy okresu, kiedy Czesław M. i Iwona Z. pełnili jeszcze swoje funkcje. Są oskarżeni o to, że nie zrealizowali ugody sądowej z 31 marca 2009 roku z wierzycielem, co doprowadziło do wszczęcia postępowania egzekucyjnego. Spółdzielnia z tego powodu miała ponieść straty w wysokości 3,5 tys. zł. Mariusz Ganita, obecny prezes Orłowca, dziwi się twierdzeniom, jakoby notariusz wiedział, że Czesław M. został odwołany, a mimo to pozwolił sporządzić akty notarialne.
– Jeżeli na następnej rozprawie notariusz to potwierdzi, będzie prawdziwy skandal, a my zawiadomimy o tym prokuraturę – zapowiada prezes Ganita. Dziwi się także, jak były prezes może twierdzić, że nie wiedział, iż musi zrealizować ugodę, choć zawarto ją w sądzie w jego obecności. Proces miał ruszyć 20 stycznia. Został jednak odroczony z tego powodu, że Czesław M. za późno otrzymał akt oskarżenia i miał za mało czasu na przygotowanie do obrony. Kolejna rozprawa ma się odbyć 20 maja.

Komentarze

Dodaj komentarz