20031310
20031310


- Jest nas czworo: ja, żona i dwójka dzieci - odpowiada na rutynowe pytanie. Chleb, dwie bułki, kilka kiełbas i kawałek wędzonego boczku lądują w reklamówce. - A dla dzieci damy panu kołaczyki... - mówi kobieta z drugiej strony stołu. Mężczyzna dziękuje i odchodzi. Kolejka jest spora. W drzwiach stają kolejne osoby, mężczyźni i kobiety, w zaawansowanym już wieku i całkiem młodzi.W ubiegłym roku w budynku przy ul. Białych, w tym samym, w którym mieści się również Okręgowy Urząd Górniczy, swoje biuro otworzył Ruch Obrony Bezrobotnych. Za dwa pomieszczenia płaci miastu symboliczny czynsz. W urządzeniu biura pomógł rybnicki ośrodek pomocy społecznej, który przekazał używane meble i lodówkę. Od lutego ROB uruchomił tzw. sekcję wolontariatu, której członkowie ruchu zdobywają i rozdają żywność. W każdy wtorek i piątek między 12 a 13 rozdają bezrobotnym pieczywo i przetwory mleczne. Na liście ofiarodawców są piekarnie, cukiernie, hurtownia nabiałowa i zakład przetwórstwa mięsnego. Ten ostatni raz na dwa tygodnie, czasem raz w tygodniu, dostarcza tu spory przydział kiełbasy. Pomocą przy transporcie darów służą też taksówkarze. To, czego nie odbiorą bezrobotni, trafia do podopiecznych rybnickiego PCK.- Wszyscy nasi podopieczni są zarejestrowani w biurze pracy. Staramy się też znaleźć dla nich pracę. W ubiegłym roku zatrudnienie znalazło siedem osób. Tym, którzy nudzą się i nie mają z sobą co zrobić, dajemy zajęcie - chodzą po sklepach i hurtowniach, informując o naszej akcji, proszą o pomoc rzeczową. Do biura przynoszą listę ewentualnych darczyńców i telefony kontaktowe, resztę załatwiamy już sami. Dla wielu osób jesteśmy ostatnią deską ratunku. Przychodzą tu czasem osoby naprawdę zdesperowane, które mówią, że jeśli nie znajdą pomocy, rzucą się z mostu - opowiada Piotr Niemczyk, pełnomocnik Ruchu Obrony Bezrobotnych na obszar dawnego ROW-u.- To może spotkać każdego - mówi 50-letni Zdzisław, jeden z tych, którzy z reklamówką przyszli po jedzenie. Od 1995 roku nie ma pracy. Jak sam mówi, w urzędzie pracy rejestrował się już dziewięciokrotnie, nie ma prawa do zasiłku. - W Leszczynach nie ma ławki, na której bym nie spał. Po trzech latach bezdomności jakoś stanąłem na nogi, choć w moim mieszkaniu odcięto mi ostatnio gaz i prąd. O akcji Ruchu Obrony Bezrobotnych dowiedziałem się z ulotki na słupie. To dobry pomysł, a dla niektórych z nas szansa na przetrwanie - zapewnia.By zebrać pieniądze na jedzenie dla bezrobotnych, przedstawiciele ROB-u chcieli przeprowadzić zbiórkę na rybnickim targowisku. Okazało się jednak, że opłata skarbowa za zezwolenie na taką zbiórkę wynosi 76 zł. - Nie mamy takich pieniędzy - mówi Piotr NiemczykNa początku marca ROB otworzył swoją filię w Knurowie. Mieści się w domu parafialnym parafii Matki Boskiej Częstochowskiej przy ul. Kapelanów Wojskowych.- Również zamierzamy uruchomić sekcję wolontariatu i pomagać ludziom bezrobotnym. Czekamy na lokum z urzędu miasta - informuje Stanisław Gruchot, zastępca tamtejszego koordynatora.

Komentarze

Dodaj komentarz