Wytrzeźwiał na śmierć
Jak poinformowała w poniedziałek w nocy telewizja TVN, 7 marca w izbie wytrzeźwień w Tychach samobójstwo popełnił 46-letni rybniczanin.
Mężczyzna trafił tam po raz pierwszy i powiesił się w pozycji półsiedzącej na zwiniętym w rulon jednorazowym prześcieradle z fliseliny, które zaczepił o okratowany kaloryfer. Sala jest monitorowana, ale rybniczanin był poza zasięgiem kamery. To pierwsze samobójstwo w 40-letniej historii istnienia tyskiej izby, do której pijani z Rybnika trafiają od połowy 2009 roku. Feralnego dnia policjanci zatrzymali 46-latka w centrum miasta, zakłócał porządek i był agresywny. O godzinie 15.45 odstawili go do tyskiej izby. Jak informuje jej szefowa Alicja Kazimierska, na alkomacie wydmuchał tam 2,31 promila. Po rutynowym badaniu lekarskim trafił do sali, w której trzeźwiał już inny mężczyzna. W ciągu kilku pierwszych godzin, jak wynika z relacji kierowniczki, miał kilkakrotnie rozmawiać z opiekunem, który m.in. miał mu wyjaśnić, jakie panują tu zasady. Trzykrotnie też miał w towarzystwie owego opiekuna wychodzić z zamkniętej sali, by skorzystać z toalety.
– Chciał też zapalić, ale u nas obowiązuje całkowity zakaz palenia. Opiekun podał mu przypuszczalną godzinę, o której będzie mógł opuścić izbę. Nic nie wskazywało na to, że może próbować popełnić samobójstwo, a mamy pacjentów, którzy już na progu krzyczą, że się tu powieszą – relacjonuje Alicja Kazimierska. O godzinie 19.15 w ramach rutynowej kontroli do sali wszedł opiekun i zobaczył samobójcę. Miał zerwać fliselinowe prześcieradło, a personel wezwał pogotowie i rozpoczął, jak opowiada kierowniczka, reanimację. Niestety lekarz pogotowia stwierdził zgon. Alicja Kazimierska wyjaśnia, że w izbie jest monitoring, ale nie ma pracownika, który zajmowałby się wyłącznie obserwowaniem monitorów. Śledzi je kierownik zmiany, który ma też inne obowiązki, m.in. przyjmuje nowych pacjentów bądź za pomocą alkomatu sprawdza stan tych, którzy twierdzą, że już wytrzeźwieli.
Sprawę samobójstwa bada Prokuratura Rejonowa w Tychach. Jak powiedziała nam zastępczyni jej szefa Monika Stalmach-Ćwikowska, po sekcji zwłok biegli nie wskazali jednoznacznej przyczyny zgonu. Zrobią to być może po poznaniu wyników badań histopatologicznych i toksykologicznych, a będą one znane za blisko dwa tygodnie. Pani prokurator podkreśla, że badane są wszelkie okoliczności samobójstwa, w tym również zachowanie pracowników placówki. Z informacji, jakie zebrała prokuratura, wynika, że 46-letni mężczyzna nadużywał alkoholu. Dodajmy, że w całym 2010 roku rybnicka policja odwiozła do tyskiej izby 156 osób, a straż miejska kolejnych 59.

Komentarze

Dodaj komentarz