Na scenie Zydeco Flow / Dominik Gajda
Na scenie Zydeco Flow / Dominik Gajda

Za nami siódma edycja Rybnik Blues Festival. Impreza cieszyła się sporym zainteresowaniem, przyjechali na nią fani z różnych stron Polski.
Pierwszego dnia dobrze zaprezentowała się Sekcja z Włoch, która zagrała na inaugurację, a wywodzi się z naszego regionu. Prawdziwym objawieniem okazały się jednak połączone siły zespołów Marek Makaron Trio i Przytuła & Kruk. Makaron jest portierem w bytomskiej bibliotece, od ćwierć wieku gra bluesa. Łączy go ze śląskim tekstami. Śpiewa m.in. „Za mojym łoknym widok jest fest”. Przytuła i Kruk to z kolei duet 20-kilkulatków, związanych z Trójmiastem. Kiedyś zagrali razem na scenie. I teraz występują od czasu do czasu, doskonale się bawiąc. W Rybniku Bartek Przytuła grał m.in. na... wieszaku (panowie wzięli go na scenę, bo za kulisami podobno nie mieli gdzie powiesić kurtek), Tomek Kruk na tarce do prania, a pod jednym z nich załamało się krzesło. Muzycznie było doskonale, ale to profesjonaliści. Tomek z Bartkiem zostali zaproszeni na festiwal do Memphis, bo wygrali polskie eliminacje International Blues Challenge. Na koniec pierwszego dnia wystąpił legendarny Krzak, z Irkiem Głykiem, mieszkańcem Bełku. Duet Jan Błedowski (skrzypce) i Leszek Winder (gitara), założycieli Krzaka, doskonale uzupełniał basista Krzysztof Ścierański.
Największa gwiazda pojawiła się w sobotę. Był to Paul Lamb z zespołem king Snakes, mistrz harmonijki z Wielkiej Brytanii. Przed nimi wystąpili: Blues Experience, Zydeco Flow, Mr. Blues, gospodarze festiwalu. Mieli rejestrować na imprezie swoje DVD, ale nie zrobili tego. Nagrają ją później i wydadzą na kolejną edycję festiwalu.

Komentarze

Dodaj komentarz