Śmierć w gimnazjum
24 marca przed południem 16-letni uczeń gimnazjum Mateusz najpierw zasłabł, a potem już na szkolnym podwórku stracił przytomność. Mimo długiej reanimacji lekarzom nie udało się go uratować.
Chłopiec na nic nie chorował i nigdy wcześniej w szkole nie zasłabł. – W czasie przerwy Mateusz źle się poczuł. Razem z kolegą wyszedł na podwórko, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Usiadł na ławce i stracił przytomność. Nauczyciele i higienistka, poinformowani przez towarzyszących mu uczniów o tym, co się dzieje, natychmiast rozpoczęli reanimację. Równocześnie wezwano pogotowie ratunkowe i zawiadomiono rodziców chłopca. Na miejscu zjawił się również poproszony o pomoc lekarz z sąsiedniej przychodni. Pogotowie przyjechało w ciągu kilku minut i kontynuowało akcję ratunkową, zabierając Mateusza do szpitala w Rydułtowach. Niestety kilka godzin później dotarła do nas informacja o śmierci Mateusza – relacjonuje Bogusława Buczel, dyrektorka jedynego jejkowickiego gimnazjum.
– Reanimacja trwała w karetce, a potem jeszcze blisko dwie godziny w naszym szpitalu. Niestety mimo zaangażowania praktycznie całego zespołu naszego oddziału ratunkowego pacjenta nie udało się uratować – mówi Andrzej Kosteczko, dyrektor ds. lecznictwa szpitala w Rydułtowach. Zarządzona przez prokuratora sekcja zwłok miała się odbyć wczoraj, 29 marca. Jak powiedział nam Jacek Sławik, szef rybnickiej prokuratury rejonowej, jej wyniki powinny dotrzeć z Katowic pod koniec tygodnia.
– Mateusz był uczniem pogodnym i pełnym energii. Był lubiany przez kolegów. To był towarzyski i bardzo koleżeński chłopiec – wspomina trzecioklasistę dyrektorka szkoły.

Komentarze

Dodaj komentarz