W poniedziałek służby komunalne kończyły już układanie chodnika, z którego piesi nie mogli korzystać od lat / Wacław Troszka
W poniedziałek służby komunalne kończyły już układanie chodnika, z którego piesi nie mogli korzystać od lat / Wacław Troszka
Po kilku latach sądowych procesów z chodnika na skrzyżowaniu ulic Rudzkiej i Kotucza zniknęło ogrodzenie zagradzające drogę przechodniom.
W 2005 roku postawiła je właścicielka sąsiedniej, niezabudowanej w dodatku parceli. Do dziś twierdzi, że ten teren jest jej własnością, bo został jej bezprawnie zabrany w latach PRL-u. Najpierw postawiła zasieki uniemożliwiające przechodniom korzystanie z chodnika. Wszczęto więc postępowanie administracyjne w sprawie przebiegu granicy działek – prywatnej i skarbu państwa. Biegły uznał, że chodnik należy do skarbu państwa, ale właścicielka zakwestionowała to orzeczenie i nie podpisała tzw. protokołu granicznego. Zgodnie z procedurą sprawa rozgraniczenia działek trafiła do sądu, który w pierwszej i drugiej instancji przyznał rację biegłemu. Wniosek właścicielki o kasację tego wyroku, który trafił do Sądu Najwyższego, został odrzucony.
Po wyroku ruszył zawieszony wcześniej proces sądowy o wydanie nieruchomości, a konkretnie chodnika zagarniętego przez postawienie ogrodzenia miastu, które w tym wypadku reprezentowało skarb państwa. Korzystny dla magistratu wyrok w sądzie drugiej instancji zapadł 10 grudnia 2009. Jak informują magistraccy prawnicy, właścicielka nie złożyła już apelacji, ale też nie rozebrała ogrodzenia i konieczne okazało się zaangażowanie komornika. Ten formalnie przekazał teren miastu na przełomie stycznia i lutego tego roku, ale z ogrodzeniem postawionym przez właścicielkę nie był w stanie nic zrobić. Ostatecznie rozebrały je Rybnickie Służby Komunalne po wcześniejszym oficjalnym zgłoszeniu robót w pasie drogowym. W tym tygodniu służby komunalne skończyły już odbudowywanie chodnika. Jego część rozebrała właścicielka parceli, a reszta tak przerosła trawą w okresie nieużywania, że konieczne okazało się rozebranie płytek i ułożenie ich na nowo.
Na pewno nie jest to jednak koniec sporu o chodnik. Właścicielka zapowiada, że będzie broniła swej ziemi do końca. Z kolei w urzędzie miasta trwa postępowanie administracyjne w sprawie nielegalnego zajęcia pasa drogowego przez postawienie ogrodzenia. Wiąże się ono z naliczeniem opłaty, która w przypadku zajęcia pasa drogowego bez formalnej zgody jest dziesięciokrotnie wyższe od taryfowych stawek. Jak dowiedzieliśmy się w magistracie, na dziś opłata ta liczona od 2005 roku wynosi już grubo ponad 100 tys. zł.
1

Komentarze

  • Marcyś miasto ? 14 kwietnia 2011 08:35 komuna zabrała ziemie na chodnik a III RP zabierze działkę ! Już są chętni do działki.

Dodaj komentarz