20031511
20031511


Największy na terenie miasta skup surowców wtórnych jest czynny od 7. Bywają dni, że o tej porze pod bramą wjazdową czeka już kilka osób. To przede wszystkim bezdomni, dla których dochód ze sprzedaży zebranych wcześniej puszek po piwie, makulatury, złomu lub butelek stanowi jedyny dochód. Za pieniądze uzyskane w ten sposób mają szansę chwilę później zjeść śniadanie. Czasami jest to dla nich jedyny posiłek w ciągu dnia.- Najtrudniej jest wyżyć zimą. Śmietniki są przeczesywane przez całą dobę. Konkurencja jest duża. Kiedyś było nas mniej. Teraz już nie tylko bezdomni biorą się za szukanie po śmietnikach. Są ludzie z „Manhattanu”. Mają gdzie mieszkać, ale też nie mają za co żyć - mówi Henryk Watral, który przyniósł do skupu prawie 50 kilogramów makulatury. Pracownicy firmy prowadzącej skup znają go dobrze. Jest u nich niemal codziennie. Już nawet nie wymagają, by kartony i stare gazety spakowane były sznurkiem lub drutem. Bez słowa kładą makulaturę na wagę. Wystawiają zaświadczenie o ilości przyniesionego surowca. Z nim klient udaje się do kasy. Chwilę później rusza na miasto. Jutro też tutaj będzie.Wśród stałych klientów skupu obowiązuje niepisane prawo o specjalizacji zbierania. Wiadomo, kto zajmuje się zbiórką puszek, kto wybiera kartony, kto przynosi butelki. Poruszają się po terenie całego miasta. Ich „praca” trwa niemal od świtu do zmierzchu. Stawki, jakie obowiązują w skupie, nie są wysokie. Za kilogram makulatury można dostać zaledwie 10 groszy. Najlepiej opłaca się zbierać puszki. Kilogram aluminium wyceniony został na 28 groszy. Problem w tym, że o makulaturę łatwiej.- Trzeba wiedzieć, gdzie szukać. Najlepiej upatrzyć sobie bloki, gdzie prowadzone są remonty. Na śmietnik trafiają stare rury, czasami nawet kuchenki gazowe lub lodówki. Wiadomo, że brygada remontowa musi się też czegoś napić, trafiają się więc także puszki. To najlepsze zbiory - mówi Stanisław Hojna.Wytrawni zbieracze wiedzą, że czasami do jednego śmietnika warto wrócić kilka razy dziennie. Narzekają, że często do Jastrzębia ściągają złomiarze z ościennych gmin.- Na wsi nigdy nie zbiorą tyle, co w mieście - mówią.W ostatnim czasie zbieraczom pokrzyżowała szyki decyzja właściciela skupu o zaniechaniu kupowania złomu pochodzącego z kradzieży.- Jeżeli ewidentnie widać, że przyniesiony złom został ukradziony z kolejowego torowiska, odmawiamy jego kupna. Mamy kontrole policji, która sprawdza, czy nie pojawiły się u nas akcesoria kolejowe - mówi Barbara Mazur, prezes firmy prowadzącej skup.Nie ukrywa, że były czasy, gdy bezdomni znosili do skupu nie tylko miedziane elementy zwrotnic czy kable, ale nawet całe słupy trakcyjne. Jednak za przyjęcie takiego towaru grożą kary finansowe.- Nastały takie czasy, że w Jastrzębiu trudno o dobry złom. Wszystko, co było na kolei, zostało już rozszabrowane. Torowisk nikt nie remontuje, bo pociągi już tutaj nie jeżdżą. Pozostaje szukanie po śmietnikach. Rzadko trafia się okazja znalezienia porzuconego samochodu. Kiedyś pod blokami było pełno starych syrenek czy dużych fiatów. Teraz krążą po mieście ekipy, które takie auta ładują na żuka i wywożą na złomowisko - mówi jeden z klientów.Kiedyś w szkołach prowadzona była obowiązkowa zbiórka makulatury. Teraz tylko w niektórych placówkach oświatowych tradycja ta jest kontynuowana. Kwoty pochodzące ze sprzedaży makulatury trafiają na konto komitetów rodzicielskich. Są one jednak zbyt małe, by znacząco wesprzeć te zasoby. Stąd wiele szkół rezygnuje ze zbiórki. Korzystają na tym stali klienci skupu.- Miasto wprowadziło selekcję odpadów. Na śmietnikach pojawiły się kontenery na szkło, papier czy plastik. Nie wiem, po co. Przecież my dokonujemy najlepszej selekcji na śmietnikach - mówi klient skupu.Śmieje się, że to taki swoisty rodzaj selekcji naturalnej.

Komentarze

Dodaj komentarz