Elżbieta Bajer, córka Pawła Reissa, z mężem Józefem i dziećmi przed zabudowaniami tartaku / zbiory rodzinne
Elżbieta Bajer, córka Pawła Reissa, z mężem Józefem i dziećmi przed zabudowaniami tartaku / zbiory rodzinne
W Rowniu przyszedł na świat Jakub Reiss, prekursor nowatorskich technologii i potentat branży drzewnej.
Na pograniczu Żor Rownia i Rybnika zachowały się pozostałości dawnego tartaku. Już mało kto pamięta, że zbudował go Jakub Reiss z Rownia według najnowszych amerykańskich technologii! O swoim pradziadku i jego pasji opowiada Alojzy Gamoń, ekonomista i przedsiębiorca z Rownia. – Jakub urodził się w 1838 roku. Po śmierci żony w latach 70. XIX wieku wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Nie wiemy, czym się tam zajmował. Prawdopodobnie był związany z przemysłem drzewnym. Gdy wrócił do kraju, kupił od przedsiębiorców Adlera i Sterna 300 pruskich mórg, czyli ponad 17 ha ziemi. Posiadłość rozciągała się od potoku Kłokocinka do obecnej ulicy Kochanowskiego. Wówczas na niemal całym tym terenie rosły lasy. Mniej więcej w ciągu dzisiejszej ulicy Rybnickiej biegł tylko trakt dla dyliżansów pocztowych – zaznacza pan Alojzy.
Jakub ożenił się po raz drugi z siostrą swej pierwszej żony i zbudował tartak. Zastosował w nim nowatorską technologię. Wykorzystał bowiem wodę z pobliskiego stawu, która przepływała wykonanym pod drogą przepustem z 30-metrową betonową rynną i napędzała urządzenia mechaniczne tartaku, młyna oraz małej elektrowni. W ten sposób pradziadek Jakub spożytkowywał rezerwy mocy, którą dawała woda. W tartaku pracował nowoczesny trak Gater, sprowadzony z wrocławskiej firmy J. Schammel aus Breslau. Urządzenie wyprodukowano w 1871 roku. Zamontowane w nim koła automatycznie przesuwały drewno w kierunku pracujących w pionie pił. Bali nie trzeba więc było ręcznie popychać. Drzewo pozyskiwano z własnego lasu. Tartak sprzedawał deski głównie do budowy więźb. Wykonano z nich m.in. dachy kościołów parafialnych w Boguszowicach i Biertułtowach. Drzewo kupowali również Żydzi, którzy sprzedawali je następnie w Jastrzębiu Zdroju i Katowicach.
– Budowniczy musiał rozwiązać problem dostarczania wody na koło napędowe. Nie mogło być jej za mało ani za dużo, ale w sam raz. Chodziło o to, by wprawić łopatki w jednostajny ruch. Poradził sobie z tym znakomicie. Wykorzystana woda była odprowadzana specjalnym 300-metrowym kanałem, zwanym Młynówka, do Kłokocinki – mówi pan Alojzy. Wytwarzająca energię mechaniczną turbina znajdowała się w betonowym bunkrze otwartym z góry. Prąd na własne potrzeby wytwarzał jeszcze dziadek pana Alojzego, Paweł Reiss. Energia elektryczna służyła do oświetlenia domu i uruchamiania pompy na wodę. W lampie zamontowano gniazdko elektryczne, do którego można było podłączyć np. żelazko. Takie rozwiązanie spotykano jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku.
– Bardzo długo dom Reissów był jedynym zelektryfikowanym budynkiem w Rowniu. Przed wojną handlarze nafty przekonali bowiem mieszkańców, że prąd jest niebezpieczny, może wywołać pożar, a nawet zabić. Dlatego elektryczność trafiła tu dopiero po 1945 roku, choć inne miejscowości, np. Królówka miały prąd już przed wojną – podkreśla pan Alojzy. Podobne tartaki Jakub zbudował na żorskich Hulokach, niedaleko wiślanki, oraz w Warszowicach. – Pradziadek codziennie wizytował wszystkie trzy tartaki. Najstarsi mieszkańcy pamiętają, jak chodził, podpierając się laseczką z Rownia do Żor, a stamtąd lasem do Warszowic. Wyznawał zasadę, ze pańskie oko konia tuczy. Zmarł 24 maja 1921 roku – dodaje pan Alojzy. W rowniańskim tartaku ponad 60 lat przepracował mężczyzna, zwany Śrubką. Pozostałe osoby zatrudniano dorywczo, w miarę potrzeb.
W 1945 roku tartak upaństwowiono. Wdowa Elżbieta (córka Pawła Reissa) z dziećmi i krewnymi została wyrzucona z domu, a majątkiem zajmował się zarządca. W 1950 roku Elżbieta odzyskała puste budynki, spaloną stodołę, zdewastowane maszyny i puste magazyny. Przepust działał jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku. Potem jednak staw zniszczyły ścieki z kopalni Jankowice i rybnickiego osiedla Boguszowice, co zmusiło właścicielkę do zamontowania silnika elektrycznego. Dziś po tartaku zostały resztki drewnianego budynku i przepustu. Potomkowie Jakuba świetnie dziś radzą sobie w biznesie. Zmienili branżę. Na ojcowiźnie zbudowali kilka firm. Prowadzą warsztaty wulkanizacyjne, handlują materiałami budowlanymi i prowadzą restaurację.

Komentarze

Dodaj komentarz