– Gdy jeszcze żył jego ojciec, mężczyzna jakoś się prowadził, ale po jego śmierci, która nastąpiła właśnie w 2003 roku, stracił wszelkie zahamowania. Właściwie bez przerwy nadużywał alkoholu i znęcał się nad swoją matką. Urządzał jej awantury, w czasie których groził jej, że ją zabije. Matka miała trochę spokoju tylko wtedy, jak dała mu trochę pieniędzy na papierosy lub wódkę. Na szczęście syn nie używał wobec niej siły fizycznej – mówi Jacek Sławik, prokurator rejonowy w Rybniku. Jak mówi, Marian W. wynosił też z domu cenniejsze przedmioty i spieniężał je, by mieć za co pić. Któregoś dnia mężczyzna przyniósł do domu kundelka. Pies bardzo szybko jednak się mu znudził, a gdy był pijany, jak tłumaczył, próbował go tresować. Owa tresura polegała na rzucaniu psem po mieszkaniu albo wywijaniu nim przy użyciu smyczy.
Pies przeżył tę tresurę, ale właśnie znęcanie się nad stworzeniem przechyliło czarę goryczy i skłoniło kobietę do złożenia zeznań przeciwko własnemu synowi. Sprawa trafiła do prokuratury, a sąd zastosował wobec Mariana W. dozór policji. Przed sądem odpowie za znęcanie się nad matką i dręczenie własnego psa, za co może trafić do więzienia nawet na pięć lat.
Komentarze