Amatorów mocnych wrażeń nie odstraszają pionowe zbocza / Dominik Gajda
Amatorów mocnych wrażeń nie odstraszają pionowe zbocza / Dominik Gajda

Hałda jest piękna, ale niebezpieczna i zakazana. Wcale nie odstrasza to śmiałków, którzy ruszają na jej podbój niczym rycerze na szklaną górę – na krosach, rowerach typu bmx, na quadach, a zimą na nartach i skuterach śnieżnych. Pokonują zakazy i swój strach. Chcą chociaż na chwilę doświadczyć, jak czuje się człowiek na krawędzi ryzyka. – Pieronie, uważej, bo mie twoja staro przegoni, jak ci się coś stanie! Powie: nie umarł na grubie, a na berdze poległ! – pokrzykują na siebie. Berga to po śląsku skała albo usypana ze skały góra. Janusz Matuszek, dyrektor kopalni Rydułtowy-Anna, z obawą słucha o tych wyczynach. Hałda leży na terenie kopalnianym, wciąż jest czynna, bo składuje się na niej skałę, której zakład produkuje 400 tysięcy ton rocznie.

Armia ryzykantów

– Są tam tablice ostrzegawcze, chodzą patrole dwuosobowe, ale wszystkich niestety się nie upilnuje. Mieszkańcy dzwonią do mnie, bo się boją, że komuś coś się stanie, ale nasz zakład za to nie bierze już odpowiedzialności. Jest wyraźny zakaz wstępu, a kto go łamie, musi się liczyć z konsekwencjami – mówi dyrektor Matuszek. Amatorzy ekstremalnej jazdy wiedzą, że wchodzą na strome zbocza nielegalnie. Mimo zakazów i ostrzeżeń nie rezygnują z eskapady, bo to źródło najlepszej adrenaliny. – Co sobota pełno tu takich szaszków [inaczej ryzykantów – przyp. red.] jeździ! – mówi nam jeden z właścicieli quada. – No, mój bashanie, pokaż, co potrafisz – poklepuje metalową obudowę pojazdu. I już po chwili rusza z kopyta, pozostawiając za sobą tuman czerwonego kurzu.
Zdobywcy mocnych wrażeń próbują obłaskawić niedostępny stożek pieszczotliwymi słowami: nasza kochano berga, nasza Szarlotka, patrzą nań z największym podziwem. – Są inne hałdy, są inne miejsca do jeżdżenia, ale Szarlotka jest jedyna w swoim rodzaju. Jest najwyższa w Europie i każdy z krosowców stawia sobie za punkt honoru, żeby ją zdobyć jak koronę świata – mówi Piotrek, entuzjasta jazdy na krosie. Razem z kolegami jeździ na Szarlotę może cztery razy w roku. Wstęp na stożek nie jest łatwy nie tylko ze względu na wysokość i niemal prostopadły kąt nachylenia ścian. Dostępu do stromych zboczy jak lwy strzegą strażnicy kopalni. Mimo to co weekend, a nieraz i w inne dni tygodnia, wzniesienie ożywa warkotem pojazdów, okrzykami zdobywców i odgłosami chrzęstu butów po szlaku usypanym czerwoną i czarną skałą.

 Piękne widoki

– Bez problemu dostałem się na szczyt, gdzie było już kilka osób, co jakiś czas ktoś wchodził lub schodził. Widok niesamowity – dzieli się wrażeniami jeden z miłośników tego sportu. – Ciężko się wchodzi, ale fajne widoki, na zachód słońca zdążyliśmy, opłacało się – dodaje inny. Ze wzniesienia widać jak na dłoni pobliskie miasta: Wodzisław, Rybnik, Pszów, Radlin. – Obejrzyjcie sobie to nasze szczytowanie, bo też nasza Szarlota to gorąca laska, w niektórych miejscach się aż kurzy – piszą w internecie inni zdobywcy rydułtowskiej bergi. Na portalu YouTube można znaleźć kilkadziesiąt filmików nakręconych na zboczach. Ryzykowne podjazdy na pionowych zboczach, ekstremalne skoki na rowerach. – To prawdziwa beczka śmierci – komentują na jednym z filmików.
Swoje wrażenia opisują również w sieci amatorzy tak zwanego skialpinizmu, którzy rok temu zdobyli Szarlotę. – Ponieważ za pierwszym zjazdem przeoraliśmy żleb aż do czarnego żużla, zdecydowaliśmy się na zjazd porośniętym drzewami stokiem z prawej strony. I był to dobry wybór, bo warunki okazały się całkiem fajne. Kilka szybkich zjazdów z pagórków moreny czołowej i już za chwilę szóstka cichociemnych postaci przemykała wśród tirów w stronę zaparkowanych konspiracyjnie samochodów, by o godz. 2 zameldować się w domu – relacjonują amatorzy ekstremalnej jazdy na nartach.

Kawał historii

Szarlota, czyli stożek nr 1, to historyczne wzniesienie, kawał dziejów kopalni. – Nasi pradziadkowie zaczęli go sypać w1901 roku. Jest to szczególnie miejsce – podkreśla dyrektor Matuszek. Podobne do egipskiej piramidy wzniesienie stało się symbolem miasta, które kilka lat temu ogłosiło konkurs na jego nazwę. Wygrał go Mariusz Urbasik, który zaproponował nazwę Szarlota (od starej nazwy kopalni Charlotte). Na zboczu stanęły wysokie na 2,5 metra i podświetlane nocą litery tak jak w Hollywood. – Pamiętajcie, jak się kiedyś zgubicie się w szerokim świecie, poszukajcie hałdy z napisem Szarlota. To znaczy, że jesteście u siebie – przekonuje Krzysztof Jędrośka, sekretarz miasta.
Malowniczy stożek przyciąga aktorów, muzyków i miłośników ekstremalnej jazdy. – Jak jo przaja tej naszej rydułtowskij berdze – wyznaje z głębi serca jeden z jej zdobywców na motocyklu enduro. Mimo niebezpieczeństwa amatorów nielegalnych wyczynów nie da się powstrzymać. Oby więc zakazana hałda była łaskawa dla swoich bohaterów.

 


Szarlota to jedna z najwyższych hałd w Europie. Szczyt znajduje się na wysokości 407 m n.p.m.

Komentarze

Dodaj komentarz